Już w półfinale gdynianki sprawiły nie lada niespodziankę, gdy dość pewnie pokonały faworyzowane gospodynie, ekipę CCC Polkowice. W finałowym starciu natomiast podopieczne Georgiosa Dikaioulakosa nie pozostawiły natomiast złudzeń ekipie toruńskiej Energi wygrywając całe spotkanie aż 78:50.
- Cóż mogę powiedzieć, jesteśmy najlepszym zespołem w rozgrywkach Pucharu Polski i jestem niezwykle dumna z tego powodu. Powody do dumy są tym większe, że od początku sezonu nikt w nas specjalnie nie wierzył, a my udowodniłyśmy, że jesteśmy silnym i dobrym zespołem - mówiła tuż po meczu Elina Babkina, łotewska rozgrywająca Lotosu Gdynia. - Dziękuję wszystkim, którzy w nas wierzyli. Zarówno kibicom, jak i samym koleżankom z drużyny.
W opinii fachowców Łotyszka była najlepszą zawodniczką całego turnieju, a w nagrodę za to odebrała statuetkę dla MVP Final Four Pucharu Polski. - Zwycięstwo w Pucharze Polski to wielki honor dla mnie i całego zespołu - ocenia Łotyszka. - Uważam, że nie tylko ja zasłużyłam na nagrodę MVP, gdyż cały zespół ciężko na to pracował. Stworzyłyśmy znakomicie współpracujący zespół i to on cały zasłużył na miano MVP turnieju, a nie tylko ja.
Elina Babkina ze statuetką dla MVP turnieju finałowego Pucharu Polski
Duża zasługa za takie, a nie inne wyniki zespołu ma grecki szkoleniowiec Dikaioulakos. Od momentu gdy ten zasiadł na ławce Lotosu, zespół z Trójmiasta nie znalazł pogromcy zarówno w Ford Germaz Ekstraklasie, jak i rozgrywkach o Puchar Polski. Grek całkowicie odmienił zespół, który w opinii wielu prezentuje obecnie najlepszą koszykówkę w Polsce.
- Wielkie podziękowania należą się naszemu trenerowi, który wykonał z nami kawał świetnej roboty. Każdego dnia przed przyjazdem tutaj powtarzał nam, że jesteśmy w stanie wygrać wszystkie mecze na tym turnieju i zagarnąć trofeum. Wdrożył on nam w nasze myślenie mentalność zwycięzcy. To trener pozwolił nam uwierzyć w to, że jesteśmy w stanie wygrać ten puchar i to nam się udało! - ocenia Babkina.
Łotyszka oprócz szczęśliwych chwil, które przeżyła w Polkowicach podczas minionego weekendu, przeżyła również stratę... butów. Komuś tak bardzo przypadły do gustu buty Babkiny oraz Milki Bjelicy, że postanowił je sobie przywłaszczyć. - Nie wierzę, że takie rzeczy mogą się przytrafić. Przed meczem zamiast skupić się na grze, musiałam jechać szukać obuwia, żeby móc w ogóle zagrać w finałowym meczu - zakończyła mocno poirytowana daną sytuacją koszykarka.
Ostatecznie nowe obuwie zawodniczki nabyły w pobliskiej galerii handlowej, a na parkiecie pokazały kawał znakomitej koszykówki, walnie przyczyniając się do sukcesu swojego zespołu.