Żałujemy, że nie możemy zagrać w Ergo Arenie - rozmowa z Tomaszem Kwiatkowskim, dyrektorem sportowym Trefla Sopot

Sobotni mecz z Anwilem Włocławek koszykarze Trefla Sopot rozegrają w Hali Stulecia. Dla zespołu będzie to sentymentalny powrót do starych czasów, w którym jeszcze ekipa Prokomu Trefla mierzyła się nieraz w finałowych spotkaniach właśnie z drużyną z Kujaw. - Mamy nadzieję, że kibice szczelnie wypełnią Halę Stulecia i będzie panowała taka sama atmosfera jak kiedyś podczas finałowych spotkań Prokomu Trefla z Anwilem Włocławek - mówi Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Panie dyrektorze proszę powiedzieć dlaczego mecz z Anwilem Włocławek rozegracie w Hali Stulecia?

Tomasz Kwiatkowski: Przyczyna jest bardzo prosta. Od czwartku do soboty będą się odbywać targi budowlane w Ergo Arenie i w związku z tym hala jest niedostępna zarówno do rozgrywania meczów, jak i trenowania. Zaproponowaliśmy Anwilowi przeniesienie tego meczu na środek tygodnia, jednakże działacze klubu z Kujaw się nie zgodzili. Nie jesteśmy zaskoczeni tą decyzją, ponieważ dla obu drużyn ten mecz jest wyjątkowo ważny. Zmuszeni byliśmy do przeniesienia tego meczu do Sopotu. Żałujemy, że takie widowisko nie będzie mogło się odbyć w naszej dużej hali, ale mamy nadzieję, że kibice szczelnie wypełnią Halę Stulecia i będzie panowała taka sama atmosfera jak kiedyś podczas finałowych spotkań Prokomu Trefla z Anwilem Włocławek.

Rozumiem, że powrót do starej hali jest tylko tymczasowy.

- Tak, jak najbardziej. My do ligi mamy zgłoszone dwie hale, biorąc pod uwagę to, że Ergo Arena jest halą sportową, ale także widowiskową. Są takie sytuacje, że musimy iść na kompromis i dogadywać się z terminarzem. Mam nadzieję, że takich sytuacji już nie będzie w play-offach. Natomiast trzeba pamiętać, że w play-offach terminy są sztywne i tam już możliwości przenoszenia meczów są mocno ograniczone. Musimy liczyć na dobrą współpracę z naszą halą.

Paradoksalnie powrót do starej hali może okazać się dla was wzmocnieniem. W tej hali duża część koszykarzy występowała już niejeden raz.

- Trudno powiedzieć. W tym sezonie graliśmy w Hali Stulecia i pokonaliśmy bardzo pewnie Siarkę Tarnobrzeg w Pucharze Polski. Akurat nie liczę na to, że powtórzy się to w meczu z Anwilem. Zresztą ekipa z Włocławka wygrywała już w tej hali. Zawodnicy doświadczeni tacy jak Paul Miller, Chris Thomas, Andrzej Pluta znają klimat Hali Stulecia. Paradoksem jest to, że oni znają tę halę lepiej niż Ergo Arenę, w której nie mieli możliwości grania nigdy. My rzeczywiście od jakiegoś czasu trenujemy w tej hali i jesteśmy przyzwyczajeni do obręczy, parkietu. Liczę na to, że naszym atutem będzie dobra gra i rosnąca forma niż znajomość hali.

No właśnie mówi pan, że zespół jest w bardzo dobrej formie. W sobotę łatwo rozprawiliście się z Czarnymi Słupsk na wyjeździe. Według pana co było kluczowym elementem do zwycięstwa?

- Jesteśmy w dobrej dyspozycji i myślę, że ta forma cały czas rośnie. Na treningach drużyna bardzo mocno pracuje, co przekłada się na mecze. Wydaję mi się, że kluczowym dla wyniku była bardzo twarda, przemyślana taktyka gry w obronie. Zabraliśmy im największe atuty, czyli możliwość gry szybkiej. W ich szeregach wkradł się również pewien chaos, co skrzętnie wykorzystaliśmy. Wielu graczy nam w tym meczu bardzo pomogło. Ja chciałbym wyróżnić dwóch zawodników, którzy jak w meczu z Poznaniem dali dobry przykład innym. Są to Marcin Stefański i Giedrius Gustas. Zastopowali oni odpowiednio Bennermana oraz Blassingame’a.

Klub trzy tygodnie temu zakontraktował Monty Macka, ale zawodnik do tej pory nie pojawił się w Sopocie. Co się dzieje z amerykańskim rzucającym?

- Nie będziemy już czekać na tego zawodnika. Nasza cierpliwość uległa już wyczerpaniu. Obecnie przygotowujemy kroki formalne przeciwko zawodnikowi, jak również jego agencji. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, aby ten gracz przyjechał do nas i realizować swoje obowiązki. Nie otrzymaliśmy w pełni informacji podczas podpisywania kontraktu. Po drugie również później wyszły na jaw pewne informacje, w dodatku wydaję mi się, że nie wszystkie działania drugiej strony zmierzyły ku temu, żeby zawodnik jak najszybciej przyjechał do nas. Taki zawodnik na pewno by nam się przydał. Musimy sprawę doprowadzić do końca, w taki sposób aby klub nie poniósł uszczerbku finansowego, a także aby druga strona odczuła, że zachowała się niestosownie.

Przed wami bardzo ważny mecz z Anwilem Włocławek, który ostatnio jest na fali. Aby pokonać ekipę z Kujaw musicie zagrać na takim samym poziomie, co ostatnio. Jednakże gra Trefla w tym sezonie bardzo faluje. Nie boi się pan tego, że akurat ten słabszy moment może przydarzyć się w sobotnim spotkaniu?

- Szczerze mówiąc, patrząc na ostatnie wyniki Anwilu to należałoby powstrzymać praktycznie wszystkich zawodników. My najpierw jednak chcemy patrzeć wyłącznie na siebie. Zależy nam na dobrej obronie i skutecznej realizacji naszego ataku. Jednakże Anwil to wielka firma. Andrzej Pluta, Jovanović czy Miller to nazwiska, które nadają ton tym rozgrywkom. Nie chcę wskazywać jakiś słabszych punktów drużyny, bo od tego są trenerzy. Mam nadzieję, że zrealizujemy taktykę nakreśloną przez sztab szkoleniowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×