Trzecia kwarta wystarczyła - relacja z meczu Rosa Radom - GKS Tychy

Radomianie w dalszym ciągu poważnie myślą o zajęcia miejsca w pierwszej czwórce. Aby do tego doszło, w trzech ostatnich kolejkach musieliby zdobyć sześć punktów i jeszcze dodatkowo, "po cichu" liczyć na potknięcie bezpośrednich rywali. Pierwszy krok został wykonany, w sobotni wieczór Rosa wyraźnie pokonała GKS Tychy 86:72.

W tym artykule dowiesz się o:

Radomscy kibice mieli spore obawy o wynik meczu, kiedy na ławce rezerwowych zobaczyli obok siebie Piotra Kardasia, Alana Urbaniaka i Pawła Pirosa. W wyjściowej piątce pojawił się drugi trener Rosy Marek Łukomski, a pierwsze minuty potwierdziły przypuszczenia, że GKS łatwym przeciwnikiem nie będzie. Mecz dobrze rozpoczęli tyszanie, a w drużynie beniaminka punktował głównie Paweł Wiekiera, to do niego w pierwszych minutach najczęściej trafiały piłki. W pierwszej kwarcie obie ekipy toczyły wyrównaną walkę, kiedy równo z syreną z połowy boiska o tablicę trafił Dawid Witos.

Podbudowani pierwszą kwartą podopieczni trenera Tomasza Służałka w drugiej odsłonie zdobyli osiem punktów z rzędu, doprowadzając do swojego najwyższego prowadzenia w tym meczu (17:28). Dobre zawody rozgrywali w tym okresie Piotr Hałas (4/4 za 3 punkty) i wspomniany wcześniej Witos (5/6 za 2 punkty). Wewnętrzny bój o każdy centymetr parkietu toczyli Michał Przybylski z Jackiem Jareckim. Ten drugi, oklaskiwany z trybun przez swoich rodziców, wyraźnie zawiódł, pod koniec drugiej kwarty miał na swoim koncie już cztery przewinienia. Mimo tego GKS nadal prowadził i do szatni tyszanie zeszli przy stanie 36:42.

Odprawa między połowami była w radomskiej ekipie krótka i treściwa. Na boisku, w wyjściowej piątce pojawił się pierwszy rozgrywający Piotr Kardaś, który bardzo szybko poukładał grę radomskiej ekipy. Ta ucieczka radomian była imponująca, a po sześciu minutach gry GKS miał na swoim koncie zaledwie trzy punkty zdobyte w tej kwarcie. Sześć asyst i dwie trójki kapitana radomskiej ekipy, a także dużo lepsza gra całego zespołu w obronie sprawiły, że GKS mógł już zapomnieć o zwycięstwie. Trzecia odsłona wygrana przez gospodarzy 32:13 wystarczyła tego dnia na GKS.

W ostatniej części meczu, mimo że GKS próbował jeszcze wrócić do gry, radomianie przeciągali akcje w ataku. Mocniejszą obronę trener Piotr Ignatowicz zastosował też wobec Hałasa i Witosa. W ostatnich minutach o korzystny wynik walczył w tyskiej ekipie wyłącznie Paweł Olczak, ale to było za mało no rozpędzonych gospodarzy.

Głośna tego dnia radomska publiczność, podziękowała oklaskami za lata gry w barwach Rosy Tomaszowi Wróblowi (rozgrywający MKS Dąbrowa Górnicza), który tego dnia zasiadł na trybunach hali MOSiR.

Rosa Radom - GKS Tychy 86:72 (17:20, 19:22, 32:13, 18:17)

Rosa: Wiekiera 26 (1) i 10 zb., Radke 12 (1), Donigiewicz 11, Przybylski 2, Łukomski 0 oraz Zalewski 19 (4), Nikiel 8, Kardaś 6 (2), Podkowiński 2, Urbaniak 0, Maj 0.

GKS: Witos 24 (4), Hałas 16 (4), Kwiatkowski 4, Markowicz 3 (1), Jarecki 0 oraz Olczak 20 (4), Bzdyra 5 (1), Kijanowski 0, Goldammer 0.

Komentarze (0)