Mecz zapowiadał się niezwykle interesująco z kilku względów. Drużyna z Poznania wciąż walczy o play-off i spotkanie w Zgorzelcu miało być dla niej kluczowe. Zgorzelczanie wciąż z kolei mają szansę na pierwsze miejsce, ale także mogą jeszcze spaść na miejsce niższe niż drugie. Dlatego to spotkanie zarówno jedni jak i drudzy za wszelką cenę chciały rozstrzygnąć na swoją korzyść. Poznaniacy mieli też w pamięci porażkę, której doznali z PGE Turowem we własnej hali. Po pierwszej połowie PBG Basket wygrywał z zespołem ze Zgorzelca różnicą 20. punktów. Po zmianie stron dał się rozkręcić rywalom i ostatecznie przegrał po dogrywce 72:71. Choć wydawało się to niewiarygodne, to emocji jeszcze więcej było w rewanżu.
Już początek meczu zwiastował ciekawy spektakl. Gospodarze po wyrównanej pierwszej kwarcie dzięki trzypunktowym akcjom Davida Jacksona zdołali odskoczyć na dystans sześciu punktów (20:14). Kto twierdził, że zgorzelczanie opanują wydarzenia na parkiecie i będą kontrolować przebieg dalszej części meczu musiał się rozczarować. Poznaniacy nie rezygnowali, grali ambitnie i głównie dzięki świetnej dyspozycji Piotra Stelmacha szybko odrobili straty. Pierwszą połowę gracze z Dolnego Śląska, dzięki trzem trójkom w wykonaniu powracającego do wysokiej dyspozycji Michaela Kueblera, wygrali jednak 36:35.
Obraz gry nie uległ zmianie po przerwie. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a oba zespoły nie odpuszczały w obronie. W czwartej kwarcie goście zwietrzyli swoją szansę i zdołali wyjść na prowadzenie. Na 27 sekund przed końcem po rzucie z dystansu w wykonaniu Sasy Ocokoljicia PBG Basket wygrywał 61:59. W ostatniej akcji David Jackson zdołał jednak doprowadzić do dogrywki. W dodatkowych pięciu minutach goście także byli bliżsi zwycięstwa. Skórę PGE Turowowi uratował jednak rozgrywający kolejny kapitalny mecz Torey Thomas, który rzutem z blisko dziewięciu metrów doprowadził do drugiej dogrywki. W niej nie było już niedomówień. PGE Turów aż pięć razy trafił z dystansu - konkretnie Konrad Wysocki, Marco Brkić i Torey Thomas (w sumie 22 punkty, 10 asyst). Dzięki temu zgorzelczanie ostatecznie wygrali 84:76. - Zapewniliśmy sobie drugie miejsce przed play-offami. Cóż można powiedzieć o takim meczu. Zespół z Poznania rzucił 76 punktów w 50 minut, oddając przy tym 13 rzutów za trzy punkty, większość trafiając w normalnym czasie gry. Graliśmy bardzo dobrze w obronie. Słowa uznania należą się wszystkim zawodnikom. DJ zrobił wszystko aby zatrzymać Eddiego Millera. Świetny mecz rozgrywał Piotrek Stelmach, który trafiał z niesamowitych pozycji i utrzymywał swój zespół w grze. Gdy mieliśmy szanse zbudować troszkę większą przewagę natychmiast zespół z Poznania trafiał za trzy punkty. Za co chciałem pochwalić swój zespół - nieustępliwą walkę i doprowadzenie do dwóch dogrywek w bardzo trudnych sytuacjach. W ostatniej części otworzyliśmy się w ataku i wygraliśmy to spotkanie - powiedział po meczu trener PGE Turowa Jacek Winnicki.
- Turów wykazał się dużą mądrością gry. Rywalom dopisało też szczęście. Niestety popełniliśmy błąd w końcówce. Nie sfaulowaliśmy Toreya Thomasa, który z 9. metrów trafił do kosza. Trzeba mieć charakter aby trafiać takie rzuty. Zawiodła nas skuteczność z linii rzutów wolnych w końcówce meczu. Gdyby było lepiej to my bylibyśmy zwycięzcami - skomentował szkoleniowiec drużyny z Poznania Milija Bogicević.
PGE Turów wciąż ma szanse na zajęcie pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym. Warunki są dwa - gracze trenera Jacka Winnickiego muzą wygrać w niedzielę na wyjeździe z Treflem Sopot, a także liczyć na potknięcie się Asseco Prokomu Gdynia w jednym z dwóch pojedynków z AZS Koszalin lub Anwilem we Włocławku. PBG Basket w meczu o play-off będzie z kolei walczył z AZS Koszalin.
PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań 84:76 (20:14, 16:21, 13:12, 12:14, d. 6:6, d. 17:9)
PGE Turów: Thomas 22 (4), Tomaszek 12, Jackson 12 (1), Kuebler 11 (3), Zigeranović 9, Brkić 8 (2), Wysocki 7 (1), Gabiński 3, Kickert 0.
PBG Basket: Stelmach 20 (4), Kulig 10 (1), Surmacz 9 (1), Ocokoljić 8 (2), Dąbrowski 7 (1), Miller 7 (1), Wiśniewski 5 (1), Hawkins 5 (1), Tuljković 5 (1).