Miodrag Gajic: Nie możemy pozwolić sobie na tyle zbiórek w ataku rywalek

W środowy wieczór łódzki Widzew wygrał w Rybniku z UTEX-em ROW, co przybliża bardzo beniaminka do zajęcia dziewiątej pozycji na zakończenie rozgrywek. Z postawy swoich podopiecznych bardzo zadowolony był trener Miodrag Gajic. Szkoleniowiec Widzewa nie szczędził pochwał swoim podopiecznym, ale dostrzegł również i pewien mankament.

- Za grę w Rybniku muszę pochwalić swoje podopieczne. Zagraliśmy na bardzo dobrej skuteczności czy to rzutów z gry, czy to wolnych, a to pozwoliło nam wygrać mecz - ocenia Miodrag Gajic, trener beniaminka Ford Germaz Ekstraklasy. - Problemy mieliśmy natomiast w walce na tablicach, gdzie przeciwnik zebrał nam aż 14 razy piłkę w ataku. Właśnie przez to nie mogliśmy sobie zbudować większej przewagi punktowej w trakcie meczu i do końca było nerwowo.

Rybniczanki zebrały 14 piłek w ataku, a w całym meczu miały na swoim koncie 29 zbiórek, wygrywając w tym elemencie rywalizację z Widzewem o zaledwie jedną piłkę. Absolutnym królem parkietu, jeśli chodzi o zbieranie piłki w ofensywie, była Anna McLean, która mocno dała się we znaki Oldze Żytomirskiej, zbierając jej aż 8 piłek w ataku.

Łodzianki od pierwszych minut nastawiły się na niezwykle agresywną grę w defensywie. Szczególnie wszystko skupione było na amerykańskiej snajperce Laurie Koehn, która była pod szczególną opieką najczęściej Katarzyny Kenig.

- Wiedzieliśmy, patrząc na poprzedni nasz mecz w Rybniku, który przegraliśmy, że najwięcej grozi nam z obwodu gospodyń. Tym razem było tak samo, gdyż dużo punktów straciliśmy właśnie z obwodu, gdzie musieliśmy bardzo mocno walczyć - komentuje Gajic.

Bez wątpienia Koehn oraz Rebecca Harris zrobiły tego dnia swoje, bowiem w dwójkę uzbierały na swoim koncie aż 46 punktów. O ofensywę zresztą żadnych pretensji nie miał po meczu szkoleniowiec rybnickiej drużyny Mirosław Orczyk. Zarzuty były jednak co do gry w defensywie, bowiem stracić we własnej hali 85 punktów to z pewnością nie jest zadowalający wynik.

Gajic z kolei był przygotowany na to, że Koehn swoje rzuci. - Wiadomo, że Koehn i tak odda swoja liczbę rzutów, ale chodziło o to, żeby nie oddawała ich z otwartych pozycji. Tak się stało chyba tylko dwa razy, że była całkowicie wolna i mogła swobodnie oddać rzut - kończy szkoleniowiec Widzewa.

Łodzianki po tej wygranej są o krok od zapewnienia sobie dziewiątej pozycji na zakończenie swojego debiutanckiego sezonu w Ford Germaz Ekstraklasie, a to z pewnością będzie wynik, który w klubie zostanie odebrany jako wielki sukces. Szanse na kolejną wygrana w elicie Widzew będzie miał już w sobotę, kiedy to we własnej hali zmierzy się z brzeską Odrą.

Komentarze (0)