Najważniejszy mecz w serii? - zapowiedź meczu Wisła Can Pack Kraków - Lotos Gdynia

Po pierwszym meczu półfinałowej serii w parze Wisły Can Pack Kraków z Lotosem Gdynia w bardziej komfortowej sytuacji są te pierwsze, które wygrały inauguracyjne spotkanie. Jak będzie jednak w starciu numer 2? Krakowianki chcą wygrać, żeby móc spokojnie jechać do Gdyni. Koszykarki Lotosu są natomiast rządne rewanżu, co mogłoby postawić je w bardzo komfortowej sytuacji w serii.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Wielu wskazywało właśnie pierwszy mecz jako ten, który Lotos Gdynia może wygrać w Krakowie z Wisłą Can Pack, a wszystko to ze względu na braki kadrowe aktualnych mistrzyń Polski. W sobotę jednak sztuka ta nie udała się, bowiem gospodynie, grając szerokim składem, w końcówce meczu zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W niedzielę ma być jednak inaczej.

- Przyjechaliśmy do Krakowa po dwa zwycięstwa. W sobotę się nie udało, dlatego musimy wygrać w niedzielę - zapewnia Georgios Dikaioulakos, szkoleniowiec Lotosu. Grek ma wielki szacunek do swoich zawodniczek i niesamowicie wielką wiarę. W sobotnim meczu jego podopieczne dały z siebie maksymalnie wszystko, żeby pokonać rywala, ale to nie wystarczyło. Czy zatem są szanse na triumf w niedzielę, gdzie sobotni mecz gdynianki będą mocno czuły w nogach?

O tym, że Lotos w niedzielę się nie podda, zapewnia jedna z najlepszych zawodniczek sobotniej konfrontacji Monica Wright. - Nie mamy dużo czasu przed meczem numer dwa, ale będziemy się zastanawiać mocno nad tym co zrobić, żeby tu wrócić, zagrać lepiej i wygrać mecz - mówi amerykańska skrzydłowa, która pierwszy mecz półfinałowy zakończyła z dorobkiem 23 oczek na koncie.

Podobnego zdania jest Elina Babkina. - Dzisiaj nie czułam się najlepiej, gdyż doskwierał mi ból w karku. W niedzielę będzie jednak lepiej i mam nadzieję, że wygramy - mówi Łotyszka, która pomimo bólu była jedną z głównym maszyn napędowych Lotosu.

W obozie Białej Gwiazdy po sobotniej wygranej panuje umiarkowany spokój i optymizm. - To bardzo ważne, żeby w takich seriach wygrywać pierwsze mecze. Wtedy ma się większy komfort przed kolejnymi spotkaniami - zapewnia Jose Ignacio Hernandez, opiekun krakowianek. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić, bowiem presja na koszykarkach Wisły Can Pack jest ogromna.

W sobotę udało się wygrać pomimo nie najlepszej gry Erin Phillips oraz Jeleny Leuczanki. W takich meczach to one powinny ciągnąć drużynę, a tymczasem było zupełnie inaczej. Pod koszami rządziła i dzieliła bowiem Ewelina Kobryn, a na obwodzie w rolę australijskiej gwiazdy wcieliła się Paulina Pawlak.

- Dla nas bardzo ważne było wygrać pierwszy mecz i cieszę się, że to nam się udało. Równocześnie zdawałyśmy sobie sprawę z faktu, że Lotos postawi nam bardzo ciężkie warunki - mówi reprezentacyjna rozgrywająca. Pawlak dołożyła do dorobku Białej Gwiazdy 12 punktów, które miały niebagatelne znaczenie dla losów wygranej.

Drugi mecz może być bardzo podobny do pierwszego. Zmęczony Lotos z pewnością rzuci się na rywala w poszukiwaniu wysokiej przewagi, którą będzie chciał bronić w kolejnych kwartach. W pierwszym starciu sztuka ta jednak nie udała się, czy zatem są szansę, żeby powiodła się w starciu numer dwa? Główne żądła Lotosu dały z siebie więcej niż sto procent w sobotę, co też będzie miało znaczenie w niedzielę, a trener Dikaioulakos nie ma przecież wielkiego pola manewru.

Wisła Can Pack Kraków - Lotos Gdynia / niedziela godz. 16:00

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×