Żadnych szans nie mieli koszykarze z Hiszpanii w starciu z wicemistrzem Izraela w zapełnionej po brzegi ponad jedenastotysięczną widownią hali Nokia Arena. Co prawda jeszcze po pierwszej kwarcie na tablicy wyników widniał rezultat tylko 24:23 dla Maccabi, ale w drugiej i trzeciej kwarcie kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie zdecydowanie przejęli gospodarze.
Żaden z graczy Caji Laboral Baskonia nie umiał zatrzymać rozpędzonego Jeremy’ego Pargo, który raz po raz dynamicznymi wejściami na kosz zdobywał punkty dla swojego zespołu. A kiedy obrońcy mistrza Hiszpanii zostawiali mu kawałek wolnego miejsca zza łukiem, trafiał z dystansu i ogółem zgromadził w całym spotkaniu 23 punkty. Maccabi tymczasem zwiększyło przed przerwą prowadzenie do stanu 41:30, a po trzydziestu minutach - 69:45. Stało się wówczas jasne, że goście tego spotkania nie wygrają.
Poza Pargo, w barwach Maccabi wyróżnili się ponadto David Blu, autor 16 oczek i Sofoklis Schortsanitis, zdobywca dziewięciu punktów, ośmiu zbiórek i pięć asyst.
Maccabi Tel Awiw - Caja Laboral Baskonia 81:60 (24:23, 17:7, 28:15, 12:15)
(Pargo 23, Blu 16 - Teletović 14, Barać 11, Logan 10)
"Wszechateńskie Koniczynki" bliżej Final Four - podopieczni Żeljko Obradovicia pokonali po dramatycznym spotkaniu broniącego tytułu Regal FC Barcelonę 76:74, a bohaterem spotkania został Dimitris Diamantidis. Grecki obrońca zdobył 18 punktów, miał siedem asyst i aż 12 fauli wymuszonych, a co ważniejsze - rzucił ostatnie sześć oczek swojego zespołu.
Bardzo dobre spotkanie rozgrywał również Ricky Rubio (16 punktów), lecz w końcówce meczu popełnił piąty faul i na parkiet wszedł za niego Jaka Laković. Słoweniec jak zwykle grał bardzo indywidualnie, zdobył w tym sposób 13 oczek, ale mimo wszystko nie był w stanie zapewnić swojej drużynie zwycięstwa.
Panathinaikos wygrał gdyż zachował więcej zimnej krwi w końcówce pojedynku. Po akcji dwa plus jeden Juana Carlosa Navarro było już tylko 70:69 dla miejscowych, ale wówczas błysnął wspomniany Diamantidis, który, stając na linii rzutów osobistych, zapewnił ateńskiej ekipie zwycięstwo.
Panathinaikos Ateny - Regal FC Barcelona 76:74 (16:13, 17:16, 22:20, 21:25)
(Diamantidis 18, Nicholas 13, Batiste 12, Fotsis 10 - Rubio 16, Laković 13, Anderson 12, Morris 10)
Koszykarze Power Electronics Walencja mogą sobie pluć w brodę. Przez cały mecz prowadzili z Realem Madryt, a mimo to przegrali spotkanie i znacznie oddalili się od Final Four. "Królewscy" znakomicie rozegrali czwartą kwartę, w której pozwolili gospodarzom zdobyć tylko 15 punktów, samemu rzucając 27 oczek.
Kapitalne zawody rozegrał podkoszowy duet Realu, D’Or Fischer i Ante Tomić, który do spółki zanotował 34 punkty i 11 zbiórek. To jednak nie gra podkoszowa dała madrytczykom wygraną, ale bardzo zespołowa gra przez całe czterdzieści minut. Podopieczni Emanuele Moliny rozdali w całym spotkaniu 25 asyst, z czego siedem miał Sergio Llull, pięć Carlos Suarez a Pablo Prigioni i Felipe Reyes - po cztery.
W barwach gospodarzy wyróżniła się jedynie dwójka koszykarzy. Dusko Savanović okazał się podstawową opcją ofensywy Power Electronics i zakończył mecz z dorobkiem 21 oczek, podczas gdy Omar Cook był bardzo blisko double-double - 10 punktów i osiem asyst.
Power Electronics Walencja - Real Madryt 66:75 (19:17, 15:14, 17:17, 15:27)
(Savanović 21, Martinez 10, Cook 10 - Fischer 19, Tomić 15, Tucker 13)
W pierwszej połowie ciężko byłoby wskazać zespół, który po zmianie stron wyjmie asa z rękawa i zada decydujący cios rywalom. Na początku meczu tempo gry dyktowało Montepaschi Siena i z dominującym na parkiecie Marko Jariciem (24 punkty, 10/11 z gry), lecz w drugiej odsłonie inicjatywę przejęli gości, głównie dzięki Vassilisowi Spanoulisowi i Theodorosowi Papaloukasowi.
Do przerwy gospodarze wygrywali zatem nieznacznie 39:37, lecz wszystko zmieniło się w połowie trzeciej kwarty. Po dwóch wolnych Spanoulisa Olympiacos prowadził jeszcze 42:21, ale wówczas sygnał do ataku dał Jarić. Serb zdobył dwa punkty, by za chwilę asystować Ksistofowi Lavrinoviciowi i Rimantasowi Kaukenasowi w rzutach za trzy. Dzięki temu Montepaschi odskoczyło na siedem oczek 53:46, a gdy po przechwycie wsadem popisał się David Moss - 55:46. Pod koniec kwarty jeszcze Jarić przymierzył z daleka i przed decydującą odsłoną Olympiacos miał już 10 oczek straty, 60:50).
Po kilku trafieniach Rasho Nesterovicia wydawało się, że grecki zespół powalczy jeszcze o zwycięstwo w tym meczu, ale nadal koncertowo prezentował się Jarić, który całkowicie kontrolował wydarzenia na parkiecie i nie pozwolił by przeciwnicy zbliżyli się na dystans mniejszy niż 8-10 oczek.
Montepaschi Siena - Olympiacos Pireus 81:72 (21:14, 18:23, 21:13, 21:22)
(Jarić 24, Kaukenas 15, Lavrinović 15, Moss 11 - Nesterović 16, Spanoulis 15)