Dikaioulakos dementuje "krakowską ofertę"

W ostatnim czasie jeden z serwisów sportowych, szukając sensacji podał, że włodarze Wisły Can Pack Kraków zarzucili sieci na szkoleniowca Lotosu Gdynia. Jak się jednak okazuje nic takiego nie miało miejsca. Już podczas ostatniego meczu półfinałowego pomiędzy obiema drużynami kibice manifestowali swoje niezadowolenie z tego faktu. Na razie mogą jednak spać spokojnie, bowiem szkoleniowiec nigdzie się nie wybiera.

"Who You gonna buy next? Our Coach?" - głosił jeden z transparentów, który podczas trzeciego meczu został wywieszony w hali koszykarek Lotosu Gdynia. Kibice obawiają się bowiem, że ponownie ktoś zdecyduje się na drogę z północy na południe Polski do swojego największego rywala, czyli krakowskiej Wisły Can Pack. Przed bieżącymi rozgrywkami na taki krok zdecydowały się Erin Phillips oraz Magdalena Leciejewska. Teraz plotki wskazywały na trenera Georgiosa Dikaioulakosa.

- Nigdy nie otrzymałem żadnej oferty z Krakowa. Nie było nawet żadnej dyskusji z oficjalnymi przedstawicielami klubu, czy też nieoficjalnymi. Nic mi nawet nie wiadomo, że ktoś z Krakowa chce mnie w swojej drużynie - komentuje Dikaioulakos. - Nie chodzi tutaj jednak tylko o Wisłę, ale o każdy inny zespół. Oczywiście każde zainteresowanie moją osobą jest dla mnie wielkim uznaniem i honorem, ale to i tak nie jest czas na oferty.

Georgios Dikaioulakos to z pewnością trener, którego warto mieć w swojej drużynie

Plotki o przejściu Dikaioulakosa do Wisły Can Pack Kraków pojawiły się w ubiegłym tygodniu, kiedy to ekipa spod Wawelu rywalizowała z Lotosem Gdynia o awans do finału Ford Germaz Ekstraklasy. To wszystko tylko zaiskrzyło w tej rywalizacji, bowiem wiadomo nie od dziś, że oba zespoły rywalizują ze sobą na każdej płaszczyźnie o miano najlepszej w Polsce.

- Cały czas rywalizowaliśmy z nimi aż do piątku i chcieliśmy wyeliminować Wisłę, więc jakiekolwiek dyskusje w tym temacie mogły tylko źle wpłynąć zarówno na nas, jak i na zespół rywala - ocenia trener Lotosu. - Na ten moment, tak długo jak będziemy grać, nie jestem otwarty na żadne oferty zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Pierwszym zespołem, z jakim będę prowadził rozmowy, będzie Lotos. Zresztą mamy już z prezesem swoje plany na temat składu zespołu na przyszły sezon.

Dikaioulakos zwraca również uwagę na inną niezwykle ważną sprawę. W jego opinii Wisła Can Pack Kraków już teraz ma znakomitego szkoleniowca na swojej ławce i nie wydaje mu się, żeby włodarze tego klubu chcieli dokonywać jakiejkolwiek zmiany. Faktem jest jednak, że Jose Ignacio Hernandezowi kończy się kontrakt po tym sezonie.

- Chciałem dodać, że Wisła już teraz ma bardzo dobrego trenera, z którym pewnie zmierza do realizacji celu, czyli mistrzostwa Polski. Dlatego też nie chce mi się nawet wierzyć, że w Krakowie będą chcieli go zmienić - ocenia grecki szkoleniowiec. - Otrzymuję mnóstwo wiadomości z zapytaniami w tej sprawie i wszystkim daję dokładnie taką samą odpowiedź. Nigdy przenigdy nie dostałem żadnej oferty i nie zamierzam dyskutować w tym momencie z nikim na tematy ofert. Pierwszy jest Lotos! Jestem niezwykle miło zaskoczony miłością, jaką darzą mnie fani Lotosu. Dziękuję im za to bardzo mocno, bo to niezwykle ważne dla obcokrajowca, żeby czuć się tak doskonale podczas pracy w obcym kraju.

Sam news o chęci zatrudnienia przez włodarzy Wisły Can Pack Kraków greckiego szkoleniowca wzbudził wielkie zaskoczenie u samego zainteresowanego. - Z pewnością autor tego newsa sam wymyślił sobie taką wiadomość. Nawet przecież gdyby Wisła chciała złożyć mi ofertę, nie zrobiła tego, ale tylko dla przykładu, to raczej nie oznajmiłaby tego dziennikarzom podczas naszej półfinałowej rywalizacji tylko trzymałaby to w wielkiej tajemnicy! - zakończył Dikaioulakos.

Georgios Dikaioulakos to szkoleniowiec, który z pewnością niesamowicie odmienił Lotos Gdynię w sezonie 2010/2011. Od momentu gdy zasiadł na ławce szkoleniowiec mistrzyń Polski, zespół ten zaczął wygrywać mecz za meczem. Trudno zatem dziwić się, że fani ekipy z Trójmiasta są tak bardzo za swoim trenerem i z wzajemnością. Kto wie, jak potoczyłyby się losy półfinałowej rywalizacji, gdyby nie kontuzje. Teraz jednak nie ma już co gdybać, a przed Dikaioulakosem i jego dziewczynami walka o brązowe medale mistrzostw Polski.

Komentarze (0)