Adam Parzych: Niedosyt pozostanie

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński zakończyli już pierwszoligowe zmagania odpadając z rywalizacji po dwóch porażkach z warszawską Politechniką. Jeden z liderów stargardzkiej ekipy, Adam Parzych docenił klasę głównego kandydata do awansu do Tauron Basket Ligi. W rozmowie z portalem Sportowefakty.pl podsumował też sezon w wykonaniu swojej drużyny.

Stargardzianie zakończyli swoją przygodę z pierwszoligowymi parkietami porażką z AZS-em Politechnika Warszawska. Mimo, że rywale ze stolicy zagrali bez Mateusza Ponitki i Piotra Pamuły pokazali, że nie bez przyczyny są głównym kandydatem do awansu do Tauron Basket Ligi. Koszykarz Spójni, Adam Parzych docenił klasę stołecznego zespołu.

- Moim zdaniem nawet bez swoich dwóch kluczowych zawodników Politechnika jest najlepszym zespołem w tej lidze. Mają bardzo równy skład. Każdy z koszykarzy, który wchodzi z ławki jest tak samo wartościowy jak jego poprzednik.

Mimo, że przeciwnik był z najwyższej półki stargardzianie nie są do końca zadowoleni ze swoich występów. - Na pewno zawsze będzie rozczarowanie. Nawet, gdybyśmy przegrali w finale. Zawsze zostaje żal po przegranym meczu. Mieliśmy wysokie cele, jednak to nie wyszło - żałuje Parzych. - Trzeba się przygotować, bardzo ciężko przepracować okres przygotowawczy i pokazać, co potrafimy w następnym sezonie - zapowiada.

Czy jednak w kolejnych rozgrywkach 25-letni koszykarz nadal będzie grał dla Spójni? - Na razie nic nie wiem. Żadnych ofert nie miałem, więc nic nie mogę powiedzieć - dyplomatycznie odpowiada zapytany o przyszłość. - Dopiero zakończyliśmy poprzednie rozgrywki. Spójnia bardzo dobrze mnie traktowała. Panuje tu świetna atmosfera. Jest znakomity trener i wspaniali kibice - dodaje.

Z zawodnikiem, który ostatnie dziewięć lat spędził za oceanem, w Stargardzie Szczecińskim wiązano olbrzymie nadzieję. Miał on wyciągnąć Spójnię z kryzysu. Tak olbrzymia presja nie pomagała Parzychowi w aklimatyzacji, lecz z meczu na mecz jego forma rosła. W końcówce sezonu był to już filar zespołu zarówno pod względem zdobywanych punktów, jak i w defensywie, gdzie od początku pokazywał się z dobrej strony.

- Przyszedłem po czterech porażkach z rzędu. Myślę, że dużo zmian było zrobionych w tym sezonie. Końcówkę pierwszej rundy mieliśmy lepszą niż początek, a druga połowa była jeszcze bardziej udana. Trener Aleksandrowicz włożył dużo pracy. Bardzo pomógł nam indywidualnie się rozwinąć, a także zespołowi - chwali doświadczonego szkoleniowca. - Znaleźliśmy się w pierwszej ósemce, to był nasz główny cel i to wykonaliśmy, jednak niedosyt pozostanie - ocenia ósmą lokatę, na której jego zespół zakończył rozgrywki.

Podobnie, jak po pierwszych spotkaniach w Polsce tak i teraz Parzych najbardziej krytycznie ocenia jednak swoją postawę. - Mam do siebie zawsze zastrzeżenia, nawet po dobrym meczu. Jeżeli przegrywamy mam do siebie pretensje. Zawsze chcę być lepszym koszykarzem i będę do tego dążył.

Źródło artykułu: