Andrzej Twardowski o Lidze Kontraktowej: Chcemy odrzucić ten projekt

Kontrowersyjna Liga Kontraktowa, wbrew temu co otwarcie przyznaje prezes PLK Jacek Jakubowski, nie wszystkim się podoba i w obecnym kształcie prawdopodobnie nie przejdzie. Sam zamysł klubom odpowiada, lecz wymogi są zbyt radykalne i kosztowne. - Liga Kontraktowa ustabilizuje rozgrywki, bo musimy zacząć patrzeć w perspektywie kilkuletniej - mówi Andrzej Twardowski, prezes Energi Czarnych Słupsk.

Mówi się o tym od lat, ponoć od kilku sezonów - w innej, mniej oficjalnej formie - obowiązuje, a wreszcie ma się doprowadzić to do skutku. Liga Kontraktowa - projekt kontrowersyjny, który zrewolucjonizuje Tauron Basket Ligę. Pomysł zarządu Polskiej Ligi Koszykówki, poparty przez prezesa PZKosz. Grzegorza Bachańskiego to teoretycznie milowy krok w stronę profesjonalnych rozgrywek, ale...

- Liga Kontraktowa wydaje się być dobrym pomysłem, ale po konsultacji z przedstawicielami sześciu, siedmiu innych klubów zamierzamy odrzucić akurat ten projekt. Wszyscy jesteśmy za zamknięciem ligi, ale zobaczymy, czy wprowadzimy poprawki do tego projektu, czy też poszukamy nowego pomysłu - tłumaczy Andrzej Twardowski, prezes Energi Czarnych Słupsk.

- Wprowadzenie Ligi Kontraktowej z pewnością ustabilizuje rozgrywki. Chociaż i tak obecnie możemy mówić, że Liga Kontraktowa już obowiązuje. Przecież żeby mistrz pierwszej ligi dostał się do Tauron Basket Ligi musi spełnić konkretne wymagania zarządu ligi, posiadać określony budżet i dopiero wtedy dostaje licencję. Ale jak już wspomniałem, dojdzie do unormowania sytuacji, bo trzeba zacząć patrzeć w dalszej perspektywie, kilkuletniej, a nie jak dotychczas rocznej - dodaje.

Nowe regulacje to ogromny skok jakościowy. Liga chce mieć pewność, że w elicie są kluby wyłącznie z najwyższej półki, które marketingowo i sportowo dotrą do widowni, która już kilka lat temu opuściła okręt zwany koszykówką. Jacek Jakubowski wielokrotnie powtarza, że ogromny potencjał drzemie w wielkich ośrodkach, zwłaszcza w legendarnym Wrocławiu, skąd pochodzi WKS Śląsk, siedemnastokrotny mistrz Polski, który na początku poprzedniej dekady toczył epickie bitwy w Eurolidze.

Centrala chcąc zachęcić kluby z wielkich miast proponuje dla nich zniżki, co wydaje się nie być do końca sprawiedliwe. Bo to cios dla mniejszych ośrodków, gdzie koszykówkę traktuje się niczym religię.

- Otwieranie się na szeroką skalę dla dużych ośrodków niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Moim zdaniem liga ma inny, zdecydowanie większy problem. W Trójmieście istnieją dwa kluby, co wcale nie jest dobre. Z dużego miasta pochodzi Polonia, ale nie posiada zbyt licznego grona publiczności. Za to obiekty w takich ośrodkach, jak Włocławek, Słupsk czy Koszalin niemal zawsze są wypełnione po brzegi - mówi Twardowski.

- Przechodząc do sedna - problemem jest zły rozkład geograficzny. Dominuje bowiem północ, a brakuje nam drużyn ze wschodu czy południa kraju. Powinniśmy dążyć, żeby obejmować również te rejony, by generować zainteresowanie koszykówką w całej Polsce. I to dla tych drużyn powinny być preferencyjne dzikie karty, bo tam koszykówka ginie - kontynuuje prezes słupskiego klubu, który aktualnie walczy w półfinale play-off z Asseco Prokomem Gdynia.

->>Założenia Ligi Kontraktowej<<-

Komentarze (0)