Na początek fazy play-off New York Knicks trafili na ubiegłorocznych finalistów, ekipę Boston Celtics. Po dłuższej nieobecności w play-off Knicks mogą szybko z niego odpaść. W zapowiadającej się niezwykle ekscytująco rywalizacji Celtów z Knicks cichym bohaterem zespołu z Madison Square Garden może zostać nie Carmelo Anthony, ani nie Amare Stoudemire, lecz... doświadczony Chauncey Billups.
Już 34-letni rozgrywający, który trafił razem z Anthony'm do Nowego Jorku w trakcie sezonu zasadniczego, może okazać się niezbędnym ogniwem Knicks, jeżeli ta drużyna chce pokonać Boston Celtics i awansować dalej.
Billups ma za sobą tytuł mistrzowski zdobyty w 2004 roku z Detroit Pistons, kiedy to otrzymał także statuetkę dla MVP finałów. Wówczas Pistons wygrali rywalizację z Lakersami 4:1. Rok później jego Pistons także awansowali do finału ligi, gdzie z Billupsem w składzie ulegli San Antonio Spurs.
Teraz jednak jest czas dla Billupsa, aby ponownie udowodnić swoje wysokie umiejętności.
- On jest mentalnie twardzielem. Jest także emocjonalny, ale wie, jak ma dzielić się tym wszystkim. I on to potrafi - komplementuje Billupsa generalny menedżer Knicks, Donnie Walsh.
- Chauncey potrafi kierować i regulować grą więcej niż jednego zawodnika - mówi o koledze z zespołu Anthony Carter, który przyszedł do Knicks z Denver razem z Billupsem.
- On się niepotrzebnie nie wzburza. Spokój, jaki wprowadza na boisku, jest ogromny - tłumaczy Jared Jeffries.