Już przed rozpoczęciem sezonu 2010/2011 wszyscy wiedzieli, że będzie to rok walki o przetrwanie rybnickiej koszykówki w najwyższej strefie rozgrywkowej. Ostatecznie happy endu nie było, chociaż była na to ogromna szansa. Wystarczyło w ostatnim meczu przed własną publicznością ograć INEĘ AZS Poznań. Zadanie wydawało się być w zasięgu rybniczanek, które w stolicy Wielkopolski ograły akademiczki, a te dodatkowo na Śląsku pojawiły się bez zawodniczek zagranicznych. Realia okazały się jednak inne, a wygrana ostatecznie pojechała do Poznania. Przy późniejszej wygranej Odry Brzeg z INEĄ, to właśnie kosztem brzeżanek UTEX ROW opuścił szeregi najlepszych drużyn w Polsce.
- Teraz trzeba się zastanowić w którą stronę zmierzamy, w którą stronę ma podążać Klub Koszykarski UTEX ROW Rybnik. Być może to jest pytanie, które trzeba sobie postawić. Być może nie zadawaliśmy sobie takiego pytania przy poprzednich sezonach, bo kolejne jakoś zawsze ruszały i jakoś się udawało je zakończyć. Teraz musimy sobie zadać pytanie co właściwie chcemy, bo powtórzenie takiego sezonu będzie kosmiczne trudne w sensie sportowo-zdrowotnym i mentalnym dla nas wszystkich - ocenia Mirosław Orczyk, szkoleniowiec UTEX-u ROW Rybnik.
Pomimo ogromnych starań nie udało się w Rybniku utrzymać zespołu w Ford Germaz Ekstraklasie
W całym sezonie rybniczanki rozegrały 32 spotkania, z których udało im się wygrać osiem. Do pełni sukcesu, czyli wymarzonego 11. miejsca, które gwarantowało utrzymanie, zabrakło zaledwie jednej wygranej. - Czy można było zrobić coś lepiej? Po fakcie, cudotwórców i "wujków dobra rada" jest całe mnóstwo. Natomiast najważniejsze jest to, żeby tu przyjść, stanąć i zobaczyć, jak to wygląda. Trzeba mieć determinację, żeby tutaj funkcjonować. Wierzę w to, że koszykówka w Rybniku nadal będzie funkcjonować i to będzie funkcjonować na najwyższym poziomie. Na tyle, na ile będę mógł, to na pewno pomogę i od tego nie ma odwołania. Zrobię wszystko, żeby pieniądze i środki zostały zgromadzone. Potem zrobimy bilans i zobaczymy co może z tego być - zapewnia Orczyk.
Patrząc na wyniki rybnickiego zespołu można śmiało stwierdzić, że w koszykówce dwoma zawodniczkami wyniku nie da się zrobić. Gra przez cały sezon na Laurie Koehn oraz Rebeccę Harris nie dała utrzymania w lidze pomimo, że obie Amerykanki zajęły dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji strzelców. Szkoleniowiec śląskiej ekipy nie da jednak sobie powiedzieć złego słowa na polską część składu. - Biorę na siebie 100 procent odpowiedzialności. Te dziewczyny nie zasługują na to, żeby je zbluzgać, że nie dały rady. Możemy troszkę je ocenić, ale nie rozliczyć. One swoje zadanie wykonały w poszczególnych meczach. Były zakłady, że w sezonie wygramy jeden mecz i będzie to cud. Wygraliśmy ich trochę więcej, no ale o jeden za mało - komentuje rybnicki trener. - Ja jestem dumny z tych dziewczyn, że wzięły to wszystko na swoje barki. To, że Koehn dobrze rzuca wiedzieliśmy, gdy ją pierwszy raz zobaczyliśmy. To, że Harris jest zawodnikiem combo, to też dało się rozpoznać od pierwszych meczów. Jestem dumny z tych koszykarek, które u nas zostały, bo one podjęły się najtrudniejszego wyzwania. Szacunek dla nich i wielkie gratulacje. Nie można mieć do nich żadnych zastrzeżeń. Ja im gratuluje tego sezonu. Zespół składał się z młodych Polek. Mam nadzieję, że one ten rok wykorzystają dla swojej kariery. Wykorzystają to, co tutaj osiągnęły.
W zakończonym w niedzielę sezonie, najwięcej fanów w Rybniku zyskała sobie Laurie Koehn, która swoimi seryjnymi trójkami niejednokrotnie wprowadzała fanów UTEX-u ROW w stan euforii. Czy są jakiekolwiek szanse, że zawodniczka ta zostanie na przyszły sezon w Rybniku, gdyby udało się kuchennymi drzwiami wrócić do Ford Germaz Ekstraklasy? - Jaka jest szansa zatrzymania Koehn? Myślę, że ofert nie będzie jej brakować... i to dobrych ofert - przyznaje Orczyk.
Kibice w Rybniku zdążyli się już jednak przyzwyczaić, że po każdym z sezonów dochodzi do małego trzęsienia ziemi w kadrze zespołu, bowiem przez cztery ostatnie lata przez UTEX ROW przewinęło się naprawdę wiele koszykarek. Jaka jest tego przyczyna? - Nie do mnie jest pytanie, dlaczego po pierwszym sezonie odeszły Skorek, Błaszczak (obecnie Czerwonka - przyp. red. ), Bell czy Dickens. Nie do mnie jest też pytanie, dlaczego w kolejnym odeszły Perkins, Atkinson, Terry, Trafimowa, Radwan. Nie do mnie jest również pytanie, dlaczego po trzecim sezonie odeszły Koc, Sibora, Boddie czy Krężel - oznajmia trener zespołu. - Do mnie jest pytanie, dlaczego z tego składu została tylko Stanek. Nie do mnie będzie pytanie, że w następnym sezonie nie będzie Koehn czy Harris. Wszyscy wiemy, jaka jest odpowiedź na to pytanie i dlaczego ich nie będzie. Trudno jest dywagować o przyszłym sezonie i o tym kto tu będzie. Wszystko będzie zależało od ligi, w której zagramy i od funduszy, a to jest właśnie odpowiedź na powyższe pytanie.
Szkoleniowiec śląskiego jedynaka na koszykarskich ekstraklasowych parkietach nie ma najmniejszych wątpliwości, że Rybnik i fani jego zespołu zasługują na koszykówkę na najwyższym poziomie. - Ja się nie zgadzam z tym, że to miasto i ci kibice nie mogą mieć koszykówki na dobrym poziomie. Ja z tym nigdy się nie zgodzę. Trzeba sobie zadać dużo pytań i poszukać twórczych odpowiedzi. Mamy kontrakty do 30 kwietnia i potem możemy zastanawiać się co dalej - wyjaśnia wszelkie wątpliwości. - Jak będziemy mieć 6 milionów budżetu, to będziemy mieć Jię Perkins, będziemy grać o medale i przed halą będzie 4 tysiące chętnych do zobaczenia meczu.
Obecnie wszyscy są w stanie zawieszenia, bo oficjalnie... nikt nic nie wie. Nie wiadomo, czy liga zostanie powiększona do szesnastu zespołów i czy wprowadzone zostaną dzikie karty. Jeżeli oba te pomysły wejdą w życie, przed drużyną z Rybnika otworzy się furtka, na powrót do grona najlepszych, a dla fanów rybnickiej koszykówki możliwość dalszego delektowania się grą najlepszych koszykarek nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Czy kibice w Rybniku będą mogli jeszcze podziwiać największe gwiazdy koszykówki, jak Nicole Powell - koszykarka Wisły Can Pack Kraków oraz New York Liberty?