- Gdy Lauren Jackson jest poza grą inne zawodniczki muszą na siebie wziąć ciężar gry i zdobywania punktów. Tak właśnie stało się m.in. w tym meczu - podsumował wygraną Brian Agler, szkoleniowiec Seattle Storm. Jego podopieczne zagrały kolejny dobry mecz bez swojej największej gwiazdy na parkiecie, a w rolę liderki tradycyjnie wcieliła się Sue Bird, autorka 22 punktów.
- To była wielka wygrana całego zespołu. Każda z nas na nią zapracowała. Każda dorzuciła ważne punkty i wspięła się na tyle wysoko, żeby pomóc w osiągnięciu sukcesu - skromnie podsumowała występ obrończyń mistrzowskiego tytułu Bird.
Ekipie Washington Mystics w sprawieniu niespodzianki nie pomogła nawet fenomenalna skuteczność w rzutach zza łuku. Zawodniczki ze stolicy USA wykorzystały 10 z 17 rzutów, ale w decydujących fragmentach spotkania myliły się w najprostszych sytuacjach, nawet sam na sam z koszem...
W innym wtorkowym meczu Los Angeles Sparks pokonało w San Antonio tamtejsze Silver Stars. Debiut na stanowisku trenera Sparks Joe Bryanta wypadł zatem bardzo okazale, a duża w tym zasługa doświadczonej Tichy Penicheiro, która z ławki uzbierała na swoim koncie 18 punktów. Dzięki tej wygranej zakończyła się seria pięciu kolejnych porażek temu z Hollywood.
Wyniki:
Seattle Storm - Washington Mystics 79:71 (23:16, 20:21, 18:20, 18:14)
(Sue Bird 22, Swin Cash 20, Camille Little 12 - Marissa Coleman 16, Matee Ajavon 13, Crystal Langhorne 10)
San Antonio Silver Stars - Los Angeles Sparks 74:84 (23:15, 18:28, 16:22, 17:19)
(Sophie Young 22, Danielle Adams 16, Jia Perkins 14 - Ticha Penicheiro 18, Natasha Lacy 13, Ebony Hoffman 12)