WNBA: Srebrne Gwiazdy zaświeciły w Hollywood

Koszykarki Los Angeles Sparks poległy w drugim z rzędu starciu we własnej hali. Tym razem z wygranej w Staples Center cieszyć mogły się rywalki z San Antonio Silver Stars, które do zwycięstwa poprowadziła niezawodna liderka drużyny Becky Hammon.

- Nigdy nie chcesz przegrywać we własnej hali. To jest przecież twój dom, który trzeba chronić. Musimy zacząć odnosić zdecydowanie więcej zwycięstw - podsumowała kolejną porażkę swojej drużyny Natasha Lacy, która w meczu przeciwko Silver Stars okazała się najskuteczniejszą zawodniczką teamu z LA.

Przyczyną poniedziałkowej porażki była zdecydowanie postawa pierwszej piątki, która dołożyła do dorobku punktowego Sparks zaledwie 15 punktów. Kristi Toliver, która w niedzielę ustrzeliła 21 punktów, tym razem nie wykorzystała żadnej z 12 prób rzutów z gry. Tina Thompson z kolei zakończyła pojedynek z zerowym dorobkiem punktowym, co zdarzyło jej się pierwszy raz od... 413 meczów w sezonie zasadniczym. - Nie wiedziałam o tym. Nie wiem również, czy kiedykolwiek zagrałam mniej minut w porównaniu z tym meczem - komentuje Thompson, która na parkiecie spędziła niespełna 5 minut.

Ekipę przyjezdną do sukcesu poprowadziła Becky Hammon, której 26 oczek miało ogromne znaczenie dla wygranej. Zawodniczka ma teraz dużą nadzieję na to, że znajdzie się wśród zawodniczek rezerwowych na WNBA All Star Game, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w AT&T Center, czyli hali, w której na co dzień swoje mecze rozgrywają Silver Stars.

- To byłaby wspaniała rzecz. Zdaję sobie doskonale sprawę, że to będzie wielkie święto. Fani w naszym mieście są niesamowicie podekscytowani faktem, że ten mecz odbędzie się już niemal za chwilę. Być częścią tego wydarzenia to z pewnością wielki zaszczyt - powiedziała Hammon.

Wynik:

Los Angeles Sparks - San Antonio Silver Stars 69:79 (17:29, 15:13, 23:15, 14:22)

(Natasha Lacy 14, Jantel Lavendar 14, Jenna O'Hea 12 - Becky Hammon 26, Sophie Young 18 (10 zb), Jia Perkins 14)

Komentarze (0)