Piękny hotel z piaszczystą plażą... - rozmowa z Natalią Małaszewską, byłą zawodniczką Energi Toruń
W przerwach pomiędzy sezonami wiele zawodniczek decyduje się na zmianę otoczenia. Tak jest m.in. z Natalią Małaszewską, której przygoda z toruńską Energą zakończyła się po jednym sezonie. O minionym sezonie, o tym gdzie zagra w kolejnym oraz o planach na wakacje opowiada w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl
Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk: Natalia zbliża się koniec lipca, a nadal nie wiadomo gdzie spędzisz kolejny sezon. Jak idą negocjacje z potencjalnymi pracodawcami? Są konkretne oferty na grę w sezonie 2011/2012?
Natalia Małaszewska: Wraz z moim agentem cały czas jesteśmy w kontakcie z różnymi klubami. Mogę zdradzić, że rozmawiamy zarówno z drużynami polskimi, jak i zagranicznymi. Bardziej nastawiam się na grę za granicą, gdyż przepis o jednej Polce na parkiecie podcina skrzydła i spędza sen z powiek niejednej polskiej koszykarce, w tym również i mi. Myślę, że do końca lipca będę już zakontraktowana.
Ostatni sezon w toruńskiej Enerdze nie był dla ciebie zbyt udany, gdyż nie dostawałaś za dużo minut od Elmedina Omanicia. Jak podsumowałabyś rok spędzony w Grodzie Kopernika?
- Jestem życiową optymistką i w każdej sytuacji szukam pozytywnych aspektów. Cieszę się że mogłam grać w Toruniu, gdyż poznałam tam wielu wspaniałych ludzi. Miałam możliwość po raz pierwszy grać w Pucharze Europy, co było dla mnie bardzo miłym doświadczeniem. Jeżeli chodzi o samą grę, to tak jak zauważyłeś, nie dostawałam zbyt wielu minut, a co za tym idzie nie mogłam zaprezentować do końca swoich umiejętności. Każdy trener ma swoją koncepcję na grę. Niestety w tej koncepcji zabrakło miejsca na moją osobę.
Toruński zespół miał walczyć o drugi medal z rzędu, a ostatecznie zakończyło się na szóstym miejscu w Ford Germaz Ekstraklasie. Co twoim zdaniem zadecydowało o takim, a nie innym miejscu?
- No niestety chcieć, to nie znaczy móc. Nie jestem obiektywna w tej kwestii, więc pozostawię to pytanie bez komentarza.
W Enerdze miałaś okazję współpracować z niezwykle impulsywnym, a czasami nawet i wybuchowym, trenerem Omaniciem. Jak owa współpraca przebiegała? Potrafiliście znaleźć wspólny język do porozumienia się?
- Rzeczywiście trener Omanic jest bardzo impulsywnym i wybuchowym człowiekiem. Pomimo tego uważam, że jest dobrym szkoleniowcem i życzę mu sukcesów w dalszej karierze trenerskiej. Współpraca przebiegała sprawnie, a z trenerem porozumiewała się bez problemów.