Filip Dylewicz: Wynik troszeczkę mnie rozczarował

Koszykarze Trefla Sopot w sobotę rozegrali pierwsze spotkanie sparingowe. Sopocianie okazali się słabsi od New Yorker Phantoms, przegrywając 54:71. Zespół Karlisa Muiznieksa tylko do przerwy potrafił nawiązać wyrównaną walkę z niemieckim zespołem, później było już tylko gorzej.

- Wynik troszeczkę mnie osobiście rozczarował, ponieważ po pierwszej dobrej połowie wydawało się, że zwyciężymy. Natomiast rzeczywistość okazała się nieco inna. Jednak dopiero jesteśmy na poziomie poznawania się nawzajem. Mieliśmy bardzo dużo nieporozumień przede wszystkim w obronie. Nowi zawodnicy mieli troszeczkę problemów z zapamiętywaniem zagrywek. Szczgólnie słaba w naszym wykonaniu była trzecia kwarta. Z meczu na mecz powinno być tylko lepiej - stwierdził Filip Dylewicz, skrzydłowy Trefla Sopot.

Kapitan sopockiej drużyny odniósł się także do nowych koszykarzy, którzy przebywają obecnie na testach w Treflu. - Generalnie drużyna jest bardzo perspektywiczna. Młodzi zawodnicy muszą się jeszcze sporo nauczyć jeśli chodzi o profesjonalną i zawodową koszykówkę. Są to gracze z ogromnym potencjałem, szczególnie fizycznym. Chris Burgess jest bardzo doświadczonym koszykarzem, zna realia polskiej ligi. Bill Amis jest bardzo walecznym graczem, przypomina w swojej grze Marcina Stefańskiego. On bije się o każdą piłkę. Jamelle to niesamowity atleta. Ja myślę, że będzie to zawodnik, który spokojnie będzie w trójce najwyżej skaczących graczy w TBL - dodaje Dylewicz.

Sopocianie przebywają obecnie na obozie w Kołobrzegu. We wtorek mają zaplanowany kolejny sparing, tym razem przeciwnikiem będzie AZS Koszalin. - Poranne treningi są bardziej motoryczne, ogólnorozwojowe. Wieczorami trenujemy 5 vs 5, poznajemy zagrywki. Myślę, że przeszliśmy do takiego etapu gdzie ci nowi zawodnicy powinni wkomponować się do drużyny.

Komentarze (0)