Tego wszyscy związani z małopolskim klubem z pewnością by sobie życzyli. Wszak prestiżowa Euroliga to najlepsza okazja do tego, by zaistnieć na Starym Kontynencie, a także wyrobić sobie jeszcze lepszą markę w koszykarskim światku. Aby osiągnąć założony cel, jakim w tym sezonie dla Białej Gwiazdy jest awans do Final Eight trzeba będzie się sporo natrudzić. Jednak skład jaki w tym roku został dobrany przez krakowskich działaczy pozwala z optymizmem patrzeć na najbliższą przyszłość. Poszczególne personalia były, bowiem dobierane przede wszystkim pod kątem rozgrywek pucharowych, w związku z czym też, starcie ze słowackim zespołem można traktować jako pierwszy test Wisły na wspomnianej płaszczyźnie.
Mimo tej świadomości, po drużynie mistrza Polski nie widać choćby najmniejszego zdenerwowania. Pojawia się za to mobilizacja związana z początkiem nowego etapu, który jednocześnie jest sporym wyzwaniem zarówno dla zawodniczek, jak i sztabu szkoleniowego. - Myślę, że trzeba sobie stawiać wysokie cele, do których się dąży i my właśnie w ten sposób podchodzimy do sprawy. Jesteśmy dobrą drużyną i mam nadzieję, że będziemy grać jeszcze lepiej niż w minionym sezonie - optymistycznie prognozuje Paulina Pawlak.
Jej podejściu nie ma się co dziwić. W minionych dniach Wiślaczki wygrały wszystkie trzy ligowe pojedynki, co bez wątpienia podbudowało morale zespołu. Jednak aby środowy wieczór był równie udany, aktualne złote medalistki FGE muszą zniwelować przestoje, jakie notowały w spotkaniach z Lotosem Gdynia i Energą Toruń. Wtedy to, w pierwszych dwudziestu minutach podopieczne Jose Ignacio Hernandeza prezentowały się zdecydowanie poniżej oczekiwanego poziomu, a losy rywalizacji na swoją korzyść odwracały dopiero w drugiej połowie. Co ważne, same zawodniczki doskonale zdają sobie sprawę z tego, że taka postawa nie zawsze przyniesie pożądany efekt. - Te słabe początki powinnyśmy wyeliminować i nie ma pod tym względem żadnych wątpliwości, bo dziś takie pościgi się udają, a w kolejnych meczach, w tym też Euroligowych jedna dobra połowa w naszym wykonaniu może okazać się niewystarczająca do tego, by zgarnąć komplet punktów - podkreśla rozgrywająca Ana Dabović i po chwili dodaje. - Euroliga wymaga od ciebie maksymalnej koncentracji i nakładu sił, w związku z czym jeśli chcemy wygrywać, to nie możemy sobie pozwolić na stagnację. Wierzę jednak, że do tego czasu poprawimy nasze główne błędy i już w środę zaprezentujemy nieco inne, lepsze oblicze.
Jeśli wierzyć tym słowom, można śmiało powiedzieć, że to Wisła ma większe szanse na wywalczenie lepszego wyniku. Ekipa Dobrych Aniołów z Koszyc swoim potencjałem zdecydowanie ustępuje, bowiem polskiemu zespołowi i z pewnością nie zalicza się do faworytów grupy. Ten fakt dla Wiślaczek z pewnością jest budujący, bo w przeciwieństwie do polskiej ekstraklasy, tym razem nie będą musiały rozpoczynać zmagań od pojedynku z najgroźniejszym rywalem. Przed lekceważeniem przeciwnika przestrzega jednak drugi trener Wisły,Jordi Aragones. - W europejskich pucharach trudno mówić w ogóle o słabszych klubach. Tutaj grają drużyny z najwyższej półki i każda z nich będzie grała na maksimum swoich możliwości, więc jeśli chcemy wygrać, to musimy być w stu procentach skoncentrowani na osiągnięciu danego celu.
Biorąc pod uwagę ostatnie wyczyny ligowe Słowaczek z poglądem hiszpańskiego szkoleniowca trudno się nie zgodzić. Wszak klub z Koszyc najpierw bez trudu zwyciężył ŠBK Šamorín 80:39, po czym zdeklasował bezradny MBK Region Rożnava 119:34. W szeregach Good Angels uwagę zwraca szczególnie młoda Rosjanka Natalia Vieru, a także Amerykanka Danielle McCray. Obie koszykarki zdążyły już zaprezentować swoje nieprzeciętne umiejętności, w związku z czym defensorki Wisły na pewno będą miały przy nich sporo pracy. Jednakże, jeśli krakowianki zagrają skutecznie w ataku, to nie powinny martwić się o wygraną. Ich możliwości w ofensywie po dołączeniu Erin Phillips i innych zawodniczek są bardzo duże.
Atutem gospodyń na pewno będą też kibice, którzy podczas każdego meczu tworzą niezapomnianą atmosferę i wydatnie pomagają swoim faworytkom w osiąganiu korzystnych rezultatów. O sile małopolskich fanów doskonale wiedzą też w Koszycach. Oficjalna strona internetowa słowackiego klubu nie bez powodu nazywa halę przy ulicy Reymonta "małym piekiełkiem", wobec czego nie dziwi, że eksperci jednogłośnie stawiają na wygraną Białej Gwiazdy.
Jak zatem mistrzynie Polski poradzą sobie w tej batalii?
O tym przekonamy się już w najbliższą środę. Początek spotkania o godzinie 18. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Sportklub.