Gospodarze sobotniego meczu chyba zapomnieli już o euforii związanej z awansem na zaplecze Tauron Basket Ligi. Mimo, że AZS WSGK Polfarmex Kutno zaprezentował się dobrze na inaugurację przegrywając nieznaczną różnicą punktów ze Startem Gdynia niedosyt pozostaje. Wszystko przez fatalną porażkę w Lublinie po dogrywce 64:57. - Zabrakło nam charakteru. Niestety w najważniejszych momentach meczu nie podejmowaliśmy decyzji rzutowych, zawodnicy pochowali się i to zadecydowało. Po prostu wygrała drużyna, która była bardziej zdeterminowana - mówi trener AZS-u, Jarosław Krysiewicz. Głównym problemem jego zespołu jest skuteczność. W pierwszym meczu beniaminek zdobył 65 punktów, a po czterech kwartach w Lublinie zaledwie 48.
MKS Dąbrowa Górnicza, mimo, że jest inną drużyną niż w ostatnich latach wraz z początkiem października powrócił do nawyków z końcówki poprzedniego sezonu. To nie mogło wystarczyć nawet na beniaminka z Torunia, który rzucił zagłębiowskiej ekipie blisko 100 oczek. Podopieczni Wojciecha Wieczorka szybko się jednak podnieśli, by już tydzień później pewnie pokonać AZS Radex Szczecin 71:51. Suche rezultaty to w nich kazałyby, więc upatrywać faworyta.
Innego zdania jest czołowy koszykarz AZS-u Kutno, Dawid Bręk. - Czas najwyższy na zwycięstwo. Przegraliśmy 2 mecze i teraz nie widzę innego scenariusza, jak wygrana w najbliższym spotkaniu - przekonuje młody rozgrywający. Na razie problemem beniaminka oprócz skuteczności jest paradoksalnie zbyt mała liczba koszykarzy grających na najwyższym poziomie. Trener Krysiewicz w obu meczach mógł liczyć na tercet: Aleksander Perka, Michał Marciniak oraz wspomniany Bręk. W ataku próbował ich też wspierać kapitan, Grzegorz Małecki. Znacznie dłuższa jest jednak lista koszykarzy, którzy zawodzą. Do najbardziej znanych należą: Mariusz Bacik, Tomasz Deja, czy Piotr Pustelnik. Wszyscy trzej nie są ligowymi nowicjuszami, a Bacik mimo zaawansowanego wieku powinien odgrywać czołową rolę na pierwszoligowych parkietach. Na razie jednak rzeczywistość brutalnie weryfikuje te przewidywania.
Zgoła odmiennie ma się sytuacja w przeciwnym obozie. Dąbrowscy działacze pożegnali się z kilkoma koszykarzami, choćby Radosławem Basińskim, Adamem Lisewskim, czy Markiem Piechowiczem, który po dwóch dobrych latach w I lidze chce spróbować swych sił na nieco wyższym poziomie. Być może brata zastąpi młodszy Marcin Piechowicz, który już przeciwko akademikom dostał sporo minut i przydał się swojej ekipie pod tablicami. Na razie jednak to nie on ma stanowić o sile MKS-u. Lidera po pierwszych dwóch pojedynkach trzeba upatrywać w Michale Wołoszynie. Zawodnik, który grał już w TBL szczebel niżej okazuje się być znaczącym wzmocnieniem. W pierwszej kolejce dobrze zagrał też doświadczony Krzysztof Morawiec, a za pozyskanym ze Spójni Stargard Szczeciński, Łukaszem Grzegorzewskim, dwa solidne występy. Stara dąbrowska gwardia również trzyma się mocno. Mowa głównie o Piotrze Zielińskim, który w obu spotkaniach osiągnął dwucyfrową zdobycz punktową. Nieco więcej można by za to oczekiwać od Łukasza Szczypki, który sporo rzuca, lecz z różnym efektem. Mimo wszystko na razie to goście wydają się bardziej poukładaną ekipą.
Czy kolejny, już trzeci, beniaminek odniesie premierowe zwycięstwo w tym sezonie? A może to goście potwierdzą, że na dobre zadomowią się w czołówce rozgrywek? O tym przekonamy się w sobotę, 15 października. Początek spotkania w Kutnie o godz. 17:30.