Chris Burgess na początku sezonu spisuje się wręcz fatalnie. W trzech meczach zdobył łącznie ledwie siedem punktów oraz miał zbiórek. To bardzo słaby wynik, jak na tak doświadczonego zawodnika. Amerykanin miał być podstawowym środkowym sopockiego Trefla, a tymczasem jak na razie przegrywa rywalizację z Johnem Turkiem.
- To jest trudne do wytłumaczenia. Biorąc pod uwagę to, że jest to doświadczony gracz, grał w wielu klubach. Zwykle odnajdywał się w takich sytuacjach. Być może problemem jest to, że nie często trafiał do bardzo wyrównanego zespołu, gdzie musiał rywalizować o swoje minuty. Trudno mu jest tę rywalizację wygrać. Wydaję mi się, że leży to w kwestii dyspozycji psychicznej, a nie fizycznej. Burgess totalnie stracił pewność siebie - stwierdził Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
W meczu z Anwilem Burgess przebywał na parkiecie 21 minut i w tym czasie zdobył pięć punktów oraz miał siedem zbiórek. - Pierwsze wejście na parkiet miał totalnie nieudane. W drugim momencie kiedy musiał wejść na parkiet, bo John Turek złapał pięć fauli to powoli zaczęło wyglądać coraz lepiej. Nie ma co ukrywać, że na dzień dzisiejszy to Turek pomaga bardziej zespołowi - dodaje dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Trener Karlis Muiznieks jak na razie nie darzy dużym zaufaniem Burgessa. - Będziemy musieli popracować nad tym, żeby Chris odzyskał swoją pewność siebie. Mam nadzieję, że trener jak i zawodnik jakoś wspólnie znajdą wyjście z tej sytuacji, bo my potrzebujemy Chrisa Burgessa - kończy Tomasz Kwiatkowski.