Glapiński katem Sokołów - relacja z meczu Rosa Radom - PTG Sokół Łańcut

Ostatni szalony rzut Rafała Glapińskiego dał Rosie Radom upragnione zwycięstwo nad Sokołami z Łańcuta. Choć podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego mieli jeszcze ostatnią akcję, nie zdołali już zmienić wyniku.

Mecz w Radomiu oprócz tego, że był pierwszym zwycięskim dla Rosy w krótkiej historii zmagań radomsko-łańcuckich, miał także wiele dodatkowych podtekstów. Na trybunach pojawili się kibice z Łańcuta, którzy w połączeniu z liczną i głośną grupą radomskich fanów stworzyli fantastyczną atmosferę. Dla niektórych zawodników mecz miał także szczególny charakter. Tak było na pewno w przypadku pojedynku braci Pisarczyków, Tomasza z Rosy Radom i Wojciecha z Sokoła Łańcut. W przypadku Rafała Glapińskiego, który okazał się katem Sokoła, ostatnie punkty z penetracji zapewniające zwycięstwo nad byłym zespołem, na pewno dały nowemu rozgrywającemu Rosy dodatkową satysfakcję.

Sam mecz, choć bardzo ciekawy dla kibiców, na pewno będzie dobrym materiałem do analizy dla szkoleniowców. Rosa źle weszła w spotkanie i, choć zawodnicy znajdowali "czyste" pozycje rzutowe, to zwyczajnie brakowało skuteczności. Sokół Łańcut bardzo szybko wypracował solidną przewagę, którą utrzymywał przez większą część pierwszej połowy. Sygnał do gonitwy dali dopiero w końcówce drugiej kwarty doświadczeni Paweł Wiekiera i Piotr Kardaś.

Trzecia odsłona to taki zespół Rosy, jaki radomscy sympatycy basketu chcieliby oglądać. Szczelna i agresywna obrona, świetna dyspozycja w ataku, dobre tempo i atmosfera sprawiły, że radomianie wypracowali nawet 14-punktową przewagę. Wszystko wskazywało na to, że mecz jest już pod kontrolą podopiecznych Piotra Ignatowicza i Marka Łukomskiego.

Niestety w czwartej kwarcie solidna przewaga Rosy rozpłynęła się w okamgnieniu. Radomianie szybko złapali pięć przewinień, a podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego odzyskali prowadzenie. Ostatnie sekundy to głównie punkty z linii rzutów osobistych. W przedostatniej akcji meczu po zbiórce w ataku, Rafał Glapiński zdecydował się na penetrację pod kosz i na 3,2 sekundy przed ostatnim gwizdkiem ustalił wynik spotkania. Ostania akcja po przerwie na żądanie Tomasza Fortuny nie znalazła już drogi do kosza i choć Maciej Klima zebrał piłkę w ataku, nie zdołał doprowadzić do dogrywki.

Rosa Radom - PTG Sokół Łańcut 68:66 (12:20, 19:14, 25:12, 12:20)

Rosa: Kardaś 9 (1), Radke 4, Podkowiński 3, Kosiński 2, T.Pisarczyk 2 oraz Wiekiera 17 (3), Donigiewicz 12, Glapiński 7 (1), Nikiel 6, Zalewski 4, Cetnar 2, Maj 0.

Sokół: Wilczek 21 (1), Fortuna 9 (2), Dubiel 8 (1), W.Pisarczyk 4, Szurlej 4 oraz Klima 9, Bogdanowicz 6 (2), Chromicz 3 (1), Hałas 2.

Komentarze (0)