Glapiński, Zabłocki i Raczyński o kontrakcie

Glapiński twierdzi, iż Victoria Górnik idzie w dobrym kierunku, Tomasz Zabłocki marzy o awansie do fazy play-off z wałbrzyskim klubem, a Maciej Raczyński chce się odbudować.

Rafał Glapiński zdecydował się przedłużyć umowę z powodu trzech czynników – przywiązanie do klubu, rodzina w Wałbrzychu oraz występy w ekstraklasie. - W Victorii Górniku można chyba też mówić o tendencji zwyżkowej. Pojawił się strategiczny sponsor, który zapewnia zaplecze finansowe. Podpisano też już kilka istotnych kontraktów, a poza tym dołączył do zespołu doświadczony trener. Do poprzedniego szkoleniowca, którym był Radosław Czerniak mam wielki szacunek, a nowy opiekun, Jerzy Chudeusz gwarantuje kolejne wyzwania. Na pewno wiele się od niego nauczę. Chociażby to jak wykorzystywać na boisku swoje atuty, a w jaki sposób tuszować niedoskonałości – powiedział na łamach oficjalnej strony Victorii Górnika 26-letni rozgrywający.

Tomasz Zabłocki chciałby zagrać o coś więcej, niż tylko o utrzymanie i zrobi wszystko, by nie dopuścić, aby o pozostaniu w lidze nie decydował dramatyczny ostatni mecz sezonu. - Z Victorii Górnika dostałem ofertę najszybciej i była ona najbardziej konkretna. Trudno było się więc długo wahać, postanowiłem podpisać kontrakt na kolejny sezon i jestem z tego zadowolony. Do parafowania umowy skłoniła mnie także osoba nowego szkoleniowca. A jak wiadomo został nim Jerzy Chudeusz, z którym współpracowałem jeszcze podczas gry w Astorii Bydgoszcz. Muszę powiedzieć, że wspominam tamten okres bardzo dobrze i mam nadzieję, że podobnie będzie także teraz – mówi Zabłocki.

Maciej Raczyński oczekuje, iż po przyjściu do Wałbrzycha będzie otrzymywał więcej szans do gry i chce odbudować się – jego zdaniem – nieudanym poprzednim sezonie oraz że jest wartościowym koszykarzem. - Muszę przyznać, że miałem kilka propozycji zmiany barw klubowych, ale najbardziej konkretni w rozmowach byli działacze z Wałbrzycha. Dlatego tu jestem. Nie bez znaczenia było też to, że trenerem Górników został Jerzy Chudeusz, z którym znam się jeszcze z czasów występów w Kotwicy Kołobrzeg. Wówczas pod jego okiem dość dużo czasu spędzałem na parkiecie. Odwrotnie niż w poprzednim sezonie, gdy będąc zawodnikiem Anwilu Włocławek częściej siedziałem na ławce rezerwowych niż grałem – tłumaczy Raczyński.

Komentarze (0)