Wówczas w finale rozgrywek dwukrotnie lepsza okazała się ekipa trenera Andrzeja Kowalczyka. Torunianie do I ligi musieli przebijać się przez ciężkie baraże, ale ostatecznie także i torunianie mogli się cieszyć z upragnionego awansu. Teraz obu drużynom przyjdzie zmierzyć się ponownie, choć tym razem faworytem wydają się być przyjezdni.
- Doskonale pamiętamy poprzednie potyczki z AZS WSGK Kutno - mówi środkowy toruńskiej drużyny Dawid Przybyszewski. - Już teraz musimy przygotować się na ciężki mecz walki. Taki jest właściwie każdy pojedynek na tym szczeblu rozgrywek. Wynik będzie już jednak przysłowiową loterią. Jeśli jedna ze stron dobrze zagra w obronie, to będzie mogła się cieszyć z wygranej.
W porównaniu z minionym sezonem znacznie większe zmiany zaszły w ekipie trenera Grzegorza Sowińskiego. W Kutnie postanowiono jedynie uzupełnić skład Damianem Błaszczykiem, Dawidem Brękiem, Krzysztofem Jakóbczykiem, Adamem Linowskim i Marcinem Strzeleckiem. Nie są to wzmocnienia, które mogłoby rzucać na kolana. Jednak do walki o środek I-ligowej w zupełności wystarczą.
Pierwotnie transmisję internetową z tego spotkania zapowiadała toruńska stacja KP Sport. Niestety, z różnych przyczyn fani z Torunia i okolic zostali pozbawieni możliwości kibicowania swojej drużynie zza ekranu monitora.
Początek sobotniego spotkania o godzinie 17:30.