Niejednokrotnie mówiło się, że sporty halowe są bezpiecznymi ze oraz rodzinnymi, ze względu na atmosferę panującą w halach sportowych. Gwizdy i popularne "buczenie" już raczej nikogo nie rusza, jednak w Toruniu podczas sobotniego spotkania atmosfera była bardzo gorąca i niektórzy najzwyczajniej nie wytrzymali psychicznie tego pojedynku i nie utrzymali swoich emocji.
Na początku jednak mecz został przerwany z powodów technicznych. Po raz kolejny w Grodzie Kopernika dała o sobie znać tablica wyników. Z tym problemem toruński klub borykał się już w poprzednim sezonie i ucierpiał, ponieważ hala Katarzynek została wtedy zamknięta. Teraz jednak zegar na tablicy wyników dalej szwankuje, a klub nie potrafi sobie z tym poradzić. Cierpi na tym widowisko, a także oba zespoły, które są zmuszone do dodatkowych przerw w meczu i są wybijane z rytmu grania.
Zostawmy jednak rzeczy martwe... W rywalizacji w sobotę działo się o wiele więcej. Od samego początku spotkania wiele pretensji do pracy sędziów miał Elmedin Omanic. Szkoleniowiec gospodyń słynie z gestykulacji i słownych prowokacji. Sędzia Tomasz Trawicki jednak nie pozwala sobie na takie zagrania. Gdy Omanic nie reagował na prośby o spokój, a w pewnym momencie pojawił się na parkiecie obok arbitra musiał otrzymać popularnego "dacha". Jednak Bośniak nie odpuszczał i za Trawickim pobiegł aż do stolika sędziowskiego. Tam był powstrzymywany przez osoby związane z toruńską koszykówką. Wyrwał się jednak spod opieki i używając własnych rąk chciał wytłumaczyć sędziemu, że się nie zgadza.
Takie zachowanie trenera jest niedopuszczalne i ze względu na to został on usunięty z sali. Po chwili Omanic przy użyciu siły powracał w kierunku własnej ławki. W końcówce meczu, przy jednym z czasów dla zespołu, pojawił się także przy ławce trenerskiej. Czy trener Energi Toruń po tych zajściach otrzyma karę? Komisarz sobotniego spotkania wszystko skrupulatnie notował, teraz sprawa trafi do PLKK i to Zarząd tego organu musi podjąć decyzję jakie konsekwencje wyciągnąć wobec Bośniaka.
Co gorsza emocji nie wytrzymywały także koszykarki oraz kibice. Po tym gdy Omanic został usunięty z sali, a akademiczki wykonywały kolejne rzuty osobiste na parkiecie pojawiły się plastikowe butelki. Przedmioty te leciały w kierunku sędziego. Wzmianka o tym również pojawiła się w pomeczowym protokole, a spiker zawodów oznajmił, że kolejny taki wybryk "fanów" Katarzynek spowoduje przerwanie meczu i walkower dla drużyny przyjezdnej.
Emocje stopniowo opadały, ale przy opuszczaniu parkiet przez Jelenę Maksimovic sędzia po raz kolejny pogroził zawodniczce przewinieniem technicznym, bo ta bardzo mocno nie zgadzała się z decyzją arbitra. Był to piąty faul Maksimovic, a była ona najskuteczniejszą zawodniczką toruńskiej Energi i na pewno jej brak był widoczny w końcówce tej konfrontacji.
Gdy mecz się zakończył wszyscy liczyły, że emocje już opadną. Nic bardziej mylnego. Podczas pomeczowej konferencji działacze związani z klubem z Torunia mieli wiele pretensji m. in. do sztabu szkoleniowego z Gorzowa. Trener Dariusz Maciejewski ze względu na zajścia podczas meczu, jak i te w sali konferencyjnej nie był skłonny do udzielania szerokich wypowiedzi. - Miałbym dużo do powiedzenia, ale widzę, że atmosfera jest jakaś bardzo nerwowa tutaj - mówił szkoleniowiec przyjezdnych na konferencji.
Czy klub z Torunia zostanie ukarany? Czy chociażby sam Elmedin Omanic otrzyma karę? Sytuacji w tym meczu, które mogą przyczynić się do kary dla szkoleniowca, bądź klubu było wiele. Teraz pozostaje czekać na rozpatrzenie decyzji poprzez Zarząd PLKK, a wiadomo również, że to nie pierwsze takie mecze, podczas których Omanic nie ogląda meczu swoich podopiecznych z ławki do końca. Także problemy techniczne nie były pierwsze tego typu. Największa jednak kara nałożona na klub powinna być za rzucanie przedmiotami na parkiet przez kibiców. Kibiców, którzy także przerwali mecz na kilka sekund po jego rozpoczęciu, ponieważ parkiet został zarzucony serpentynami pod jednym z koszy. W Toruniu jest zawsze gorąco, ale jednak czasami temperatura przekracza dopuszczalną skalę...