Powiedzieli po meczu:
Arkadiusz Koniecki (trener Matizol Lider Pruszków): Gratuluję Wiśle i trenerowi Hernandezowi odniesienia już kolejnego zwycięstwa w tym sezonie. Mam na myśli triumfy zarówno w europejskich pucharach, jak i polskiej lidze. My dzisiaj ze wszystkich sił chcieliśmy przeciwstawić się gospodyniom i przez większą część meczu to nam się udawało. W końcowych fragmentach jednak krakowianki przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę, a my nie potrafiliśmy odeprzeć ich naporu. Myślę, że o naszej porażce w dużej mierze zadecydowała nieskuteczność w niektórych momentach, a także duża ilość strat, jaką zanotował zespół. Niemniej jednak dziękuję moim zawodniczkom za walkę i determinację, bo pokazały prawdziwe serce do gry.
Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Kraków): Gratuluję zespołowi z Pruszkowa, który dziś postawił nam naprawdę trudne warunki i do końca walczył o komplet punktów. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo zła. Zawodniczki przeszły jakby obok meczu, brakowało koncentracji. Ponadto, widoczny był problem w strefie podkoszowej, gdzie wciąż brakuje nam Eweliny Kobryn i Magdaleny Leciejewskiej. Przełamanie nastąpiło dopiero w połowie trzeciej kwarty, gdy w defensywie postawiliśmy strefę, która jak się okazało przyniosła bardzo dobre dla nas skutki. Dzięki temu zwyciężyliśmy dziewiąte spotkanie, jakie mieliśmy do rozegrania w październiku i cieszę się, że ten pierwszy miesiąc sezonu, mimo kłopotów zdrowotnych jakie dotknęły naszą drużynę, był dla nas tak pomyślny.
Alicja Bednarek (zawodniczka Matizol Lider Pruszków): Szkoda nam tego meczu. Myślę, że pokazałyśmy, że potrafimy nawiązać walkę nawet z tak silnym rywalem i to na pewno się liczy. Fakt faktem, popełniłyśmy dziś bardzo dużo strat, co uważam, że poniekąd jest spowodowane tym, że w zespole jest wiele nowych zawodniczek i nie jesteśmy jeszcze do końca zgrane. Poza tym cały czas trapią nas kontuzje, co na pewno nie jest komfortowe, ale myślę, że z czasem to wszystko się wyrówna i będziemy wygrywać więcej meczów.
Katarzyna Krężel (zawodniczka Wisły Can – Pack Kraków): Miałyśmy świadomość, że to spotkanie nie będzie należało do łatwych. W pierwszej połowie w ogóle nie byłyśmy skoncentrowane na rywalizacji i to chyba było widać. Oddawałyśmy mnóstwo rzutów, ale większość z nich okazywała się niecelna. Co gorsza, później miałyśmy też problem żeby zebrać piłkę na tablicy. To wszystko sprawiało, że do przerwy byłyśmy w dość nieciekawym położeniu. W drugiej połowie jednak losy rywalizacji się odmieniły. Udało nam się nie tylko odrobić straty, ale też wyjść na prowadzenie, którego nie oddałyśmy do samego końca.