Kolejna odsłona "świętej wojny" - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław

Trzy lata trwała nieobecność Śląska Wrocław w koszykarskiej elicie, co oznacza, że trzy lata czekali na pojedynek z odwiecznym rywalem we Włocławku. Teraz Anwil zmierzy się ze swoim największym oponentem w meczu kończącym 8. kolejkę Tauron Basket Ligi i będzie zdecydowanym faworytem. Podopieczni Emira Mutapcicia nie przegrali bowiem od pięciu spotkań.

Na 13 października 2008 roku zaplanowano mecz 5. kolejki PLK pomiędzy Anwilem Włocławek a BASCO Śląskiem Wrocław. Spotkanie nie doszło jednak do skutku, gdyż dokładnie trzy dni wcześniej ówczesny prezes Mariusz Bałuszyński złożył do wrocławskiego sądu wniosek o ogłoszenie upadłości klubu. W oświadczeniu napisano, że bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji jest strata, która przewyższała wartość kapitałów: zapasowego, rezerwowego i zakładowego spółki.

Jak się okazało, to był początek długiej przerwy, którą zgotowano fanom koszykówki we Wrocławiu, ale również we Włocławku. Fani Anwilu bowiem na żadną inną rywalizację nie czekali z taką niecierpliwością, jak na pojedynki z ekipą z Dolnego Śląska. Nawet mecze z Prokomem Trefl Sopot czy później z Asseco Prokomem Gdynia nigdy nie wzbudzały tak wielkich emocji i wspomnień. W czwartek jednak ponownie, po raz pierwszy od ponad trzech lat, dojdzie do konfrontacji obu zespołów. 83. konfrontacji jeśli weźmiemy zakres jedynie ekstraklasowych pojedynków.

Co ciekawe, Anwil i Śląsk zmierzyli się już w tym sezonie, a właściwie tuż przed, podczas wrześniowego Kasztelan Basketball Cup. Po ciężkim boju lepsi okazali się wówczas gospodarze, którzy wygrali 69:66, a najlepszym graczem spotkania był Seid Hajrić, autor 26 punktów, który ostatnio leczył kontuzję, ale być może w czwartek będzie już do dyspozycji trenera Emira Mutapcicia. - Jeśli lekarze orzekną, że z mięśniem mojego uda jest już wszystko w porządku, to mam nadzieję, że będę już w składzie zespołu. Prawdopodobnie nie wyjdę jeszcze na parkiet, ale w składzie być może się pojawię - mówi sam zainteresowany.

Co ciekawe, w tamtym spotkaniu słabo wypadł obecny lider Anwilu, a zarazem jeden z najskuteczniejszych wysokich ligi, Corsley Edwards. Amerykanin zagrał co prawda słabiej w dwóch ostatnich meczach (6/13 z gry przeciwko Kotwicy i 10/18 przeciwko PBG), ale rozregulowany celownik i tak pozwolił mu zdobyć odpowiednio: 15 i 26 punktów. Jego przeciwnikiem w czwartek będzie Aleksandar Mladenović. Serb nie jest typem atlety, lecz ma wysokie boiskowe IQ i doskonale ustawia się na parkiecie by zdobyć łatwe punkty. Trafia blisko 75 procent swoich rzutów za dwa punkty, a w ostatnich trzech spotkaniach pomylił się tylko dwa razy na 22 próby!

Najważniejszym pojedynkiem meczu wydaje się być jednak ten na obwodzie, a nie pod koszem - naprzeciw siebie staną bowiem dwaj polscy rozgrywający, obaj na wagę złota dla swoich zespołów. Krzysztof Szubarga dokładnie tydzień temu zanotował niespotykane w TBL quadruple five (10 punktów, siedem asyst, sześć zbiórek i pięć przechwytów), zaś w miniony weekend zanotował double-double w postaci 14 oczek i 11 asyst przeciwko PBG. Robert Skibniewski natomiast otarł się o dwucyfrową zdobycz w ostatnim meczu z ŁKS - 15 punktów, dziewięć asyst i cztery zbiórki.

- Niemal w 90 procentach jest to dla mnie kolejny, zwykły mecz wyjazdowy, który trzeba po prostu wygrać. Potrzebujemy punktów, by piąć się w górę w ligowej tabeli i chcemy kontynuować zwycięską passę, ale oczywiście, gdzieś tam na końcu zawsze jest świadomość znaczenia tego meczu dla kibiców, czy dla mnie osobiście, zwłaszcza po wspomnianych krótkich występach we Włocławku - mówi playmaker Śląska. Pojedynek rozgrywających bagatelizuje za to Szubarga. - Nasza konfrontacja nie będzie decydowała o losach meczu. Zresztą, w koszykówkę gra się całym zespołem i jeden zawodnik nie wygrywa spotkań. Do meczu ze Śląskiem wyjdę tak samo skoncentrowany, jak do każdego innego spotkania, choć oczywiście zrobię wszystko, by zatrzymać Roberta, który jest motorem napędowym.

Faworytem czwartkowego pojedynku będą oczywiście gospodarze, którzy nie przegrali od pięciu spotkań i trudno przypuszczać, by mieli doznać porażki w tym szóstym, wszak znowu będą grali w swojej Hali Mistrzów, która na mecz ze Śląskiem na pewno wypełni się kibicami po brzegi. Z drugiej jednak strony podopieczni Miodraga Rajkovicia wygrali dwa ostatnie starcia i wydaje się, że zapomnieli tym samym o słabej formie z początku rozgrywek, gdy przegrali cztery razy.

Mecz Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław zostanie rozegrany w czwartek 3 listopada o godzinie 20 w Hali Mistrzów we Włocławku. Bezpośrednią transmisję z tego spotkania przeprowadzi TVP Sport.

Źródło artykułu: