Mało kto dawał Asseco Prokomowi szanse na zwycięstwo w meczu przeciwko wielkiemu CSKA Moskwa. Gdynianie zagrali jednak ponownie dobry mecz, a dzięki niesłabnącej woli walki zdołali kilkakrotnie wyjść na prowadzenie i nastraszyć utytułowanych przeciwników.
Choć w pierwszych akcjach meczu CSKA dominował, szybko wychodząc na pięciopunktowe prowadzenie, to mistrz Polski wcale nie zamierzał składać broni, a atak gdynian napędzali świetny Donatas Motiejunas i korzystający z nieobecności Alonzo Gee Piotr Szczotka. Mistrz Rosji zaskoczył jednak gospodarzy obroną na całym parkiecie, którzy dodatkowo zaczęli się mylić w ataku. Czas wzięty przez trenera Tomasa Pacesasa pomógł uporządkować grę zespołu, jednak po 10 minutach Asseco Prokom przegrywał 16:24.
Z początkiem drugiej kwarty mecz się wyrównał. Grę CSKA zdominowali Andriej Woroncewicz i Nenad Krstić, a w Asseco Prokomie przebudził się Przemysław Zamojski i świetnie wykorzystujący podania od Jerela Blassingame'a i Olivera Lafayetta Adam Łapeta. Dalej świetnie grał Motiejunas i mistrz Polski zaczął odrabiać straty, a po rzutach wolnych Blassingame'a przegrywał już tylko punktem. W ostatnich sekundach pierwszej połowy "oczko" dołożył Wiktor Chriapa, ustalając tym samym wynik na 39:41.
Asseco Prokom kontynuował dobrą grę również po przerwie, a po celnej trójce Przemysława Frasunkiewicza i trafieniu Łapety wyszedł na prowadzenie 46:43. Rozdrażniło to CSKA, a Jamont Gordon i Woroncewicz szybko przywrócili przewagę swojej drużynie. Ostatecznie tak dobrze rozpoczętą kwartę gospodarze przegrali 12:22, a na dodatek za pięć przewinień opuścić parkiet musiał Piotr Szczotka.
Podopieczni trenera Pacesasa nie złożyli jednak broni i pokazali charakter, dobrze znany z wcześniejszych spotkań. Kwarta rozpoczęła się od runu 9:0, który zmusił trenera CSKA Jonasa Kazlauskasa do wykorzystania przerwy na żądanie. Mistrz Rosji po rozmowie ze szkoleniowcem na powrót odskoczył gdynianom i nie pozwolił odebrać sobie zwycięstwa. Mecz zakończył się wygraną CSKA Moskwa 74:65.
Mimo przegranej Asseco Prokomowi należą się wielkie brawa. Mistrz Polski rozegrał kolejne drużynowe spotkanie, notując na swoim koncie 16 asyst. Cieszyć może przełamanie Przemka Zamojskiego, który trafił wszystkie cztery rzuty zza linii 675 centymetrów. Trenera Pacesasa martwić może jednak dyspozycja Adama Hrycaniuka, który po dobrych występach w reprezentacji Polski, nie potrafi wrócić do formy.
Asseco Prokom - CSKA Moskwa 65:74 (16:24, 23:17, 12:22, 14:11)
Asseco Prokom: Motiejunas 21 (9 zbiórek), Zamojski 14, Łapeta 12 (12 zbiórek), Frasunkiewicz 8, Szczotka 5, Blassingame 5 (5 asyst), Lafayette 0 (7 asyst), Dmitriew 0, Hrycaniuk, Kuebler 0, Seweryn 0, Sikora.
CSKA: Woroncewicz 20 (12 zbiórek), Krstić 17, Teodosic 8 (6 asyst), Gordon 8, Kaun 7, Ponkraszow 5, Szwed 4, Chriapa 3, Siskauskas 2, Mejia 0, Woronow 0, Kurbanow 0.