Hitów nie zabraknie! Polskie drużyny... muszą! - przed 7. kolejką Euroligi koszykarek
Niesamowicie interesująco zapowiada się ostatnia seria spotkań pierwszej rundy Euroligi koszykarek. Dojdzie w nim do wielu ważnych starć i dotyczy to również polskich drużyn, które niemal wszystkie po prostu muszą wygrać. Najwięcej emocji wzbudzają jednak pojedynki w Salamance i Stambule, gdzie będziemy mieć do czynienia z całą pewnością z przedsmakiem Final Eight.
Krzysztof Kaczmarczyk
Najłatwiejsze zadanie z polskich zespołów - przynajmniej teoretycznie - czeka drużynę Wisły Can Pack Kraków, która na bałkańskiej ziemi rywalizować będzie z Gospic Croatią Osiguranje. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza na Chorwację poleciały z jasnym celem, jakim jest zmazanie plamy po fatalnym występie w starciu z Rivas Ecopolis Madryt przed tygodniem. - Obecnie przytrafił nam się gorszy okres i to widać gołym okiem, ale liczę, że ciężką pracą niedługo go zakończymy - przyznaje Anke DeMondt, belgijska rzucająca Białej Gwiazdy. - Trudno będzie uzyskać pozycję lidera, ale dołożymy wszelkich starań do tego, by tak się stało. Żeby tak się stało, z pewnością trzeba wygrać środowy mecz. Żeby tak się stało, należy powstrzymać takie zawodniczki, jak Sandra Mandir czy Jelena Ivezic, a to bardzo nieobliczalne koszykarki.
Niesamowicie trudna przeprawa w dalekim Orenburgu czeka z kolei zawodniczki CCC Polkowice. Co prawda Pomarańczowe znajdują się obecnie w dobrej dyspozycji, ale rosyjska Nadieżda ani myśli o porażce. Zresztą nie można tak myśleć, mając w składzie takie zawodniczki, jak Katie Douglas czy Rebekkah Brunson. Optymizmu jednak w polskiej drużynie nie brakuje. - Jeżeli będziemy tak dobrze przygotowane do tego meczu, jak do starcia z Tarbes, to jest szansa powalczyć - przekonuje Valerija Musina, Rosjanka z CCC. Pocieszeniem dla trenera Arkadiusza Rusina może być fakt, że w końcu nieco odblokowała się Evanthia Maltsi, a to poważny sygnał dla Nadieżdy, że wicemistrzynie Polski nie pojadą na ten mecz tylko po łagodny wymiar kary.
Równie ciężko zapowiada się przeprawa Lotosu Gdynia w stolicy Czech - Pradze, gdzie przyjdzie rywalizować z ZVVZ USK. Czeska drużyna ma spore ambicje w tym sezonie. Nie po to kontraktowano takie zawodniczki, jak Anna Montanana czy Ticha Penicheiro. Gdy dodamy do tego eksportowe czeskie gwiazdy Evę Viteckovą czy Katerinę Elhotovą, to siła zespołu musi budzić szacunek. W obozie Lotosu humory były dobre do ostatniej niedzieli, kiedy to przytrafiła się wysoka porażka w Gorzowie Wielkopolskim. - Po porażce w Gorzowie wszystkie byłyśmy trochę przybite - przyznaje Magdalena Ziętara, młoda rzucająca Lotosu. - Teraz wszystko zależy od nas i od tego, jak bardzo będziemy chciały wygrać, jak bardzo skoncentrowane podejdziemy do tego meczu.