Jedyny Polak w NBA, Jeremy Sochan jest tak dobrym obrońcą, że sztab San Antonio Spurs często desygnuje go do krycia najlepszych zawodników rywali. Tak było też w poniedziałek.
21-latek w kluczowych momentach meczu krył Tyrese'a Maxeya. W tej konkretnej sytuacji Sochan nie zdołał go upilnować. Gwiazdor Sixers wykonał zwód, po którym wrócił na obwód i oddał celny rzut za trzy, doprowadzając do stanu 107:103.
Wcześniej Maxey, przy wyniku 103:102 dla Spurs, wykorzystał złe podanie Juliana Champagnie'a i popisał się też przechwytem, zdobywając dwa punkty w kontrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowe wyzwanie Włodarczyk w Katarze
Teksańczycy jeszcze na 80 sekund przed końcem spotkania prowadzili różnicą punktu, ale Sixers zamknęli poniedziałkowy, przedświąteczny mecz zrywem 9-3 i triumfowali 111:106. To ich dopiero 10. zwycięstwo w tym sezonie.
Sochan spędził na parkiecie 32 minuty i w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku 15 punktów, osiem zbiórek oraz trzy asysty, trafiając 6 na 9 oddanych rzutów z gry i wszystkie trzy wolne. To był następny solidny występ Polaka.
Spurs na nic zdały się też popisy Victora Wembanyamy, który otarł się o triple-double. Francuz miał 26 punktów, dziewięć zbiórek oraz osiem bloków, choć też pięć na 18 strat zespołu. Teksańczycy ponieśli w poniedziałek 14. porażką w kampanii 2024/2025, a drugą licząc ostatnie sześć spotkań.
Sixers pod nieobecność Joela Embiida, który został wyrzucony z parkietu w drugiej kwarcie za dyskusję z sędziami i dwa faule techniczne, poprowadził wspomniany Maxey. 24-latek 32 punktów dorzucił 10 zbiórek oraz osiem asyst.
Wynik:
Philadelphia 76ers - San Antonio Spurs 111:106 (19:20, 29:25, 36:30, 27:31)
(Maxey 32, George 19, Yabusele 17 - Wembanyama 26, Castle 17, Sochan 15, Vassell 15, Champagnie 15)