Upokorzeni gospodarze, bezlitośni rywale - relacja z meczu Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec

Kompromitacja i upokorzenie - tylko te słowa nasuwają się po spotkaniu Polpharmy Starogard Gdański z ekipą PGE Turowa Zgorzelec. Wicemistrzowie Polski po dwóch porażkach z rzędu odbudowali morale i po raz kolejny dali popis swojej siły, rozbijając gospodarzy różnicą 50 punktów!

Pod nieobecność Tomasza Śniega, od samego początku poczynaniami Farmaceutów w ataku kierował Tony Weeden. Pierwsze akcje gospodarzy i jak się później okazało także i kolejne, były w ich wykonaniu chaotyczne, co skrzętnie wykorzystali przyjezdni, rozpoczynając spotkanie od runu 7:0. Polpharma pierwsze punkty zdobyła dopiero po niespełna czterech minutach gry. Goście natomiast konsekwentnie grali swoją koszykówkę. Bezlitośnie obronę miejscowych rozbijał zwłaszcza David Jackson, który już po pierwszej odsłonie miał na swoim koncie 12 punktów. Przyjezdni ponadto mocno ograniczyli poczynania Kociewskich Diabłów w ofensywie, pozwalając im zdobyć przez dziesięć minut jedynie 15 "oczek". Finalnie Turów już po pierwszej kwarcie schodził z parkietu z 13-punktową zaliczką.

Drugą partię lepiej otworzyli miejscowi, którzy zdołali nieco zbliżyć się do rywala. Mimo tego gospodarze nadal razili nieporadnością w ataku, a także brakiem skuteczności przy rzutach nawet z czystych pozycji. Należy jednak podkreślić, że znaczącą rolę odgrywała przy tym defensywa zgorzeleckich koszykarzy, którzy mocno uprzykrzali życie szczególnie podkoszowym Polpharmy. Nie da się też ukryć, że w szeregach miejscowych na pierwszy rzut oka widoczny był brak klasycznego rozgrywającego. Na pozycji playmakera nie radził sobie Weeden. -Rzeczywiście brakowało nam w tym spotkaniu "jedynki". Na pewno będzie wzmocnienie na tej pozycji - deklarował po tym meczu trener Farmaceutów. Przez wzgląd na taki obrót wydarzeń trener Wojciech Kamiński postanowił desygnować w miejsce Weedena Dawida Neumanna. Wychowanek starogardzkiej Polpharmy niczym szczególnym się jednak nie wyróżniał, a na pewno już nie był on w stanie poderwać swojej drużyny do walki.

Podopieczni Jacka Winnickiego z kolei konsekwentnie budowali przewagę. W tym fragmencie wyróżniał się zwłaszcza Artur Mielczarek, który wygrywał sporo pojedynków jeden z jednego z Michaelem Hicksem. Ponadto skutecznie prezentował się też Daniel Kickert. To wszystko sprawiło, że losy tego spotkania rozstrzygnęły się właściwie już w pierwszej połowie. Turów po 20 minutach prowadził 50:27!

Po przerwie koszykarze ze Zgorzelca zaczęli wręcz ośmieszać defensywę rywala. Szczególnie aktywny w ataku był Jackson, który bezlitośnie katował przeciwnika rzutami zza łuku. Warto przy tym podkreślić, że przyjezdni większość prób oddawali z czystych pozycji, co tylko uwidacznia, jak prezentowała się obrona Polpharmy w tym meczu. Podopieczni trenera Winnickiego błyskawicznie wypracowali sobie ponad 30 punktów przewagi i całkowicie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Byli przy tym maksymalnie skoncentrowani w obronie.

Wydawać by się mogło, że przy prowadzeniu oscylującym w granicach 40 "oczek" goście mogą się nieco zdekoncentrować. Nic jednak z tych rzeczy. Przyjezdni wpierani przez rozgoryczoną starogardzką publiczność z biegiem czasu zaczęli wręcz bawić się z defensywą rywala. Swoje statystyki poprawiał zwłaszcza Mielczarek. Taki obrót wydarzeń spowodował, że zrezygnowany trener Kamiński desygnował do gry zawodników, którzy z reguły nie pojawiają się na boisku zbyt często. Przysłowiowe "pięć minut" otrzymali Szymon Radomski, Łukasz Paul, a także wspomniany wcześniej Neumann. Finalnie PGE Turów wygrał to spotkanie aż 105:55!

- Nie spodziewaliśmy się, że to zwycięstwo przyjdzie nam tak łatwo. Należy jednak podkreślić, że od samego początku byliśmy skoncentrowani. Zagraliśmy dobrze przede wszystkim w obronie, zatrzymując rywala na 50 punktach - mówił po meczu trener gości.

W szeregach gospodarzy nie po raz pierwszy w tym sezonie zawiodła defensywa. Turów ani przez moment nie miał problemów ze znajdowaniem otwartych pozycji w ataku. Grał przy tym bardzo skutecznie, zwłaszcza w rzutach z dystansu (16/27). Z kolei analizując ataki Polpharmy nasuwa się tylko jedno słowo - chaos. Walkę z rywalem podjął jedynie Patrick Okafor. Pozostali zawodnicy, pomijając tych z głębokiej rezerwy, zaprezentowali się poniżej krytyki. Dla trenera Kamińskiego było to zdecydowanie najgorsze spotkanie w roli szkoleniowca teamu ze stolicy Kociewia, a być może nawet najgorsze w karierze.

- Po takim spotkaniu należy przede wszystkim przeprosić kibiców. Mój zespół prezentował się jak dziecko w piaskownicy, które pierwszy raz dostało do ręki piłkę - powiedział ironicznie po tym starciu szkoleniowiec Kociewskich Diabłów.

Polpharma Starogard Gd. - PGE Turów Zgorzelec

55:105

(15:28, 12:22, 17:25, 11:30)

Polpharma: Patrick Okafor 14, Daniel Wall 10, Tony Weeden 10 (2), Michael Hicks 5 (1), Grzegorz Arabas 5 (1), Łukasz Paul 5, Jeremy Simmons 4, Adam Metelski 2, Piotr Dąbrowski 0, Brian Gilmore 0, Szymon Radomski 0, Dawid Neumann 0.

PGE Turów: David Jackson 22 (4), Daniel Kickert 18 (2), Artur Mielczarek 17 (4), Aaron Cel 12 (1), Michał Chyliński 8 (2), Konrad Wysocki 7, Michał Jankowski 6, Giedrius Gustas 6 (2), Dallas Lauderdale 4, Michał Gabiński 3 (1), Ronald Moore 2.

Źródło artykułu: