Olivia Tomiałowicz: Niekiedy nie byłyśmy w stanie oddać nawet rzutu

Matizol Lider Pruszków po raz kolejny zawiódł w tym sezonie oczekiwania nie tylko swoje, ale i fanów zespołu. W sobotnim starciu 10. Kolejki Ford Germaz Ekstraklasy podopieczne Arkadiusza Konieckiego przegrały we własnej hali z Artego Bydgoszcz. Rozczarowanie po meczu było ogromne, bowiem po przegranej z toruńską Energą wszyscy liczyli na dobrą grę i przede wszystkim dobry wynik, jakim miała być wygrana. Tymczasem zespół z Mazowsza po raz kolejny opuścił halę Znicz jako przegrany.

- Szkoda tego meczu bo myślę, że przez 36-37 minut grałyśmy naprawdę dobrze. Grałyśmy fajnie zespołowo, a spotkanie było praktycznie cały czas pod naszą kontrolą. Co prawda prowadzenie malało, ale cały czas to wszystko kontrolowałyśmy - komentuje spotkanie rzucająca Matizol Lidera Pruszków Olivia Tomiałowicz, która z dorobkiem 15 punktów była najskuteczniejszą zawodniczką swojej drużyny.

Trudno nie zgodzić się ze słowami Tomiałowicz, bowiem w połowie czwartej kwarty gospodynie tego meczu prowadziły różnicą 9 oczek. Końcówka należała jednak zdecydowanie do bydgoszczanek, które odrobiły w mgnieniu oka wszystkie straty i zdołały sobie zapewnić wygraną. Duża w tym zasługa doskonałej defensywy Artego, która totalnie rozbiła atak pruszkowianek w ostatnich minutach meczu.

- Zdecydowanie pogubiłyśmy się w końcówce, gdzie rywalki wyszły na nas agresywnie na całym boisku. Miałyśmy problemy z przeprowadzeniem piłki przez połowę, a jak już to się udawało, to zostawało tylko kilka sekund na przeprowadzenie akcji. Niekiedy nie byłyśmy w stanie nawet oddać rzutu na kosz, tak jak to miało miejsce w ostatniej decydującej akcji. Szkoda tego meczu, ale uważam, że i tak wyglądało to o wiele lepiej w porównaniu z ostatnim meczem - dodała młoda rzucająca.

Decydującą akcję meczu przeprowadziła Agnieszka Kułaga, która zebrała piłkę pod atakowanym koszem i wykorzystała dwa rzuty wolne. Pruszkowianki miały 15 sekund na przeprowadzenie akcji, która mogła dać im remis i dogrywkę, ale niestety dla nich nie zdołały nawet oddać rzutu. Zawiedziony po kolejnej porażce był doświadczony szkoleniowiec Lidera Arkadiusz Koniecki, którego przyszłość w klubie zawisła niemal na włosku.

- Mogę tylko przeprosić kibiców i wydaje mi się, że musimy przeprowadzić jakąś poważną rozmowę, ponieważ jestem zaskoczony niektórymi zawodniczkami, które w sobotę po prostu przeszły obok meczu - mówił opiekun piątej drużyny poprzedniego sezonu. - Być może po prostu niektóre zawodniczki nie były na tyle skoncentrowane, na ile być powinny. Miały świadomość bowiem tego, jak ważne jest to spotkanie. Wydaje mi się, że graliśmy w tym meczu na miarę naszych możliwości, które są po prostu bardzo niskie.

W sobotę Matizol Lider musiał radzić sobie bez Alicji Bednarek oraz Anny Wielebnowskiej. Tej pierwszej w ogóle zabrakło w składzie, natomiast druga pojawiła się, ale cały mecz przesiedziała na ławce rezerwowych, gdyż ma problemy z kręgosłupem. Pod jej nieobecność swoje minuty nieźle wykorzystała Ugo Oha, której w statystykach zapisano 14 punktów i 7 zbiórek. To jednak nie było wystarczające, żeby pomóc drużynie w odniesieniu bardzo ważnej wygranej.

Komentarze (0)