Adam Waczyński: Jeśli jesteśmy na odpowiednich obrotach to ciężko nas powstrzymać

Adam Waczyński jest ważną postacią w rotacji trenera Karlisa Muiznieksa w Treflu Sopot. Po pierwszej rundzie sezonu zasadniczego sopocianie zajmują trzecie miejsce. - Szczerze powiedziawszy to jestem trochę zawiedziony, ponieważ 3 z naszych 4 porażek przegraliśmy tylko jednym punktem. Ale taki jest sport. Nie można mieć wszystkiego - przyznaje na naszych łamach Adam Waczyński, zawodnik Trefla Sopot.

Koszykarze Trefla Sopot po pierwszej części sezonu zasadniczego zajmują trzecie miejsce. - Szczerze powiedziawszy to jestem trochę zawiedziony, ponieważ 3 z naszych 4 porażek przegraliśmy tylko jednym punktem. Ale taki jest sport. Nie można mieć wszystkiego. Zarazem cieszę się, że żaden z zespołów z którymi przegraliśmy w końcówkach nie jest od nas lepszy - mówi Adam Waczyński, zawodnik Trefla Sopot.

Sopocianie ponieśli trzy porażki, z czego aż trzy z nich kończyły się różnicą jednego punktu. - Każda porażka w tym roku boli, bo każdy z tych meczów mógł się zakończyć zupełnie innym rezultatem - dodaje Waczyński.

A co według reprezentanta Polski powinni poprawić sopocianie, żeby w drugiej rundzie grać jeszcze lepiej? - Myślę, że musimy nauczyć się grać ze sobą. Miewaliśmy lepsze i gorsze momenty, mieliśmy kontuzje dłuższe i krótsze, jednak najważniejszy jest efekt końcowy i wierzę, że z takim składem możemy wiele zdziałać. Jeśli jesteśmy na odpowiednich obrotach to ciężko nas powstrzymać. Staramy się nie odpuszczać, ale wiadomo, chwile dekoncentracji mogą się pojawić szczególnie kiedy prowadzi się kilkunastoma punktami.

Szczególnie zaskakujące porażki sopocianie ponieśli na własnym parkiecie - ze Śląskiem Wrocław oraz z Siarką Tarnobrzeg. - Ze Śląskiem to było tak, że rywal trafiał rzuty dystansowe a my nie. "Trójki" bardzo podnoszą zespół na duchu, szczególnie po dobrej zespołowej akcji. My ich po prostu nie trafialiśmy. Jeśli chodzi o Siarkę, to ten zespół jest młody, ambitny i agresywny. Mają w swoich szeregach Polaków którzy chcą pokazać swoją wartość (Barycz, Piechowicz, Karnowski), no i młodych Amerykanów, którzy po roku gry w PLK chcą trafić do lepszej ligi gdzieś w Europie i robią wszystko, by osiągnąć dobry wynik. Nie gra się przeciwko takiemu zespołowi łatwo - przyznaje młody rzucający Trefla Sopot.

A jaka była to runda dla Waczyńskiego? - Myślę, że zagrałem bardzo dobrą rundę. Patrząc w przeszłość zawsze w drugiej rundzie szło mi lepiej, a już teraz mam statystyki najwyższe ze wszystkich moich sezonów w Ekstraklasie. Cieszę się również, że spełniam dużą rolę w tak silnym zespole jakim jest Trefl, bo naprawdę zawodników mamy bardzo dobrych i z wielkim doświadczeniem na europejskich parkietach.

W ostatnią niedzielę koszykarze Trefla Sopot łatwo pokonali Politechnikę Warszawską 95:72. Adam Waczyński grał bardzo dobrze, szczególnie w pierwszej kwarcie, w której zdobył 10 punktów. - Troszkę na pewno zależało mi, żeby wypaść dobrze. Po pierwsze, że trener Starcević jest trenerem reprezentacji i po to, żeby pokazać swoje umiejętności. Po drugie naprzeciw mnie stało dwóch kandydatów na moją pozycję w reprezentacji - Mokros i Ponitka - a to na pewno jest taka mała rywalizacja, o której zdajemy sobie wszyscy sprawę.

Na dniach z drużyną rozstał się Jamelle Horne, który na własną prośbę rozwiązał kontrakt. Jak zespół zareagował na decyzję Amerykanina? - Taki jest niestety sport. Jamelle ma wielki potencjał, ale czasami Amerykanin prosto po studiach, który przechodzi do europejskiego zespołu nie jest w stanie dawać tego co miał do zaoferowania na studiach. Po prostu jest to kwestia aklimatyzacji. Dostawał szanse od trenera, ale ich odpowiednio nie wykorzystał. Chciałbym jednak życzyć mu wszystkiego najlepszego, bo naprawdę bardzo sympatyczny z niego człowiek. A my? Dalej wykonujemy swoją pracę i brniemy do celu jakim jest medal - twierdzi reprezentant Polski.

Źródło artykułu: