Magdalena Ziętara: W Toruniu zagrałyśmy za wolno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po udanym spotkaniu w Polkowicach, przyszło załamanie gry gdyńskiego Lotosu. Wielokrotne mistrzynie Polski odniosły dwie porażki i aby podnieść swoje morale muszą wygrać kolejne spotkania. O przyczynach porażki w Toruniu oraz o perspektywach na kolejne mecze opowiedziała Magdalena Ziętara.

Po znakomitym występie w Polkowicach, gdzie Lotos Gdynia wygrał z faworyzowanym zespołem CCC, w szeregach drużyny wielokrotnych mistrzyń Polski przyszło pewne załamanie. Gdynianki, w słabym stylu przegrały w Eurolidze z węgierskim Seatem Gyor oraz w Ford Germaz Ekstraklasie z toruńską Energą. Co było przyczyną tych porażek? - Przede wszystkim zaważyła o tym obrona. W Polkowicach zagrałyśmy w tym aspekcie poprawnie, a to przełożyło się na korzystny dla nas wynik końcowy. Jednak ostatnie dwa mecze pokazały, jak bardzo jesteśmy zagubione w tym elemencie - powiedziała Magdalena Ziętara

Nie da się ukryć, że był to najsłabszy punkt w gdyńskiej drużynie. Rywalki wychodziły na łatwe pozycje, rzucały spod kosza praktycznie niekryte. - Miałyśmy ogromne problemy w obronie. Drużyna przeciwna urządziła sobie festiwal strzelecki przeciwko naszej drużynie. Staramy się grać agresywnie z naciskiem na całym boisku, jednak czasem zupełnie niepotrzebne podwoimy jakąś zawodniczkę, czasem ktoś nie dojdzie do swojej, ktoś zaśpi i efekty są takie jak każdy widział w dwóch ostatnich meczach - dodała Ziętara.

Czy aby na pewno jedynie obrona była problem w zespole prowadzonym przez hiszpańskiego trenera Javiera Fort Puente? Wydaje się, że nie. Gdynianki wyglądają czasami na lekko zdekoncentrowane i popełniają błędy również w ataku. - Na pewno powinnyśmy grać o wiele szybciej w ataku. W Toruniu zagrałyśmy trochę za wolno, pomimo tego, że wiedziałyśmy, że Energa nie ma długiej ławki.

Błędy w obronie oraz szybsza i skuteczniejsza gra w ataku to te aspekty, które gdyński Lotos musi poprawić aby myśleć o kolejnym zwycięstwie i w lidze i w Eurolidze. - Jak pokazują wyniki w naszej grupie, każdy może wygrać z każdym. Niestety nam to szczęście na razie nie dopisywało, ale wierzę w nasz zespół i wiem, że jesteśmy w stanie grać bardzo dobrze. Jeżeli zaangażujemy się od pierwszej minuty i nie pozwolimy ekipie z Walencji na złapanie odpowiedniego rytmu, to możemy i my sprawić niespodziankę. Ich najmocniejszą bronią jest strefa podkoszowa, co pokazały w pierwszym spotkaniu przeciwko nam, ale na pewno nie możemy lekceważyć zawodniczek obwodowych, bo one również są bardzo groźne - oceniła szanse w kolejnym spotkaniu 19-letnia zawodniczka.

Po powrocie z Hiszpanii gdynianki rozegrają dwa ostatnie spotkania w tym roku. Jak ocenia szanse swojej drużyny Ziętara? - Dwa ostatnie mecze zagramy w Gdyni, przed własną publicznością i zrobimy wszystko, żeby święta były udane zarówno dla nas, jak i kibiców. Wiem, że ciężko im było patrzeć na naszą grę w ostatnich dwóch meczach. Tym razem postaramy się pokazać, że jesteśmy klasowym zespołem, który nadal liczy się w Polsce. Spotkanie z Wisła będzie bardzo ciężkie. Jak do tej pory wygrywają one wszystko i nikt nie jest w stanie im zagrozić Jednak my nie jesteśmy drużyną, która podda się tylko dlatego, że przyjeżdża do nas Wisła Kraków. Większość z nas będzie już myślami w domu, ale zrobimy wszystko żeby ten ostatni mecz w tym roku sprawił wszystkim radość - podsumowała gdyńska koszykarka.

Źródło artykułu: