Dwie wieże kluczem do sukcesu - relacja z meczu Basket Montpellier - Wisła Can - Pack Kraków

Krakowska Wisła odniosła kolejne, cenne zwycięstwo w Eurolidze. Tym razem mistrzynie Polski wygrały na wyjeździe we francuskim Montpellier 77:64,a odniesiony sukces zawdzięczają duetowi Ewelina Kobryn - Milka Bjelica, który łącznie zdobył aż 45 punktów.

Na samym początku rywalizacja była bardzo wyrównana. Obie drużyny grały punkt za punkt i trudno było przewidzieć, której z nich szybciej uda się osiągnąć bezpieczne prowadzenie. Tej sztuki jako pierwsze dokonały krakowianki, które za sprawą dobrze dysponowanej Eweliny Kobryn po niespełna 3 minutach wygrywały 8:4 i były na dobrej drodze do przejęcia kontroli nad całym spotkaniem. Na nieszczęście dla nich, w kolejnych fragmentach do głosu doszły gospodynie i wynik ponownie zaczął oscylować wokół remisu. W szeregach miejscowych niezwykle aktywna była Edwige Lawson. Doświadczona rozgrywająca świetnie dyrygowała poczynaniami swojego zespołu, będąc jednocześnie jego najjaśniejszą postacią. Swoje umiejętności strzeleckie zaprezentowała również Ana Lelas, która sprytnie wychodziła na czyste pozycje rzutowe, sprawiając tym samym mnóstwo problemów defensorkom Wisły. Najlepszym potwierdzeniem tego był ogólny rezultat, który na 4 minuty przed końcem kwarty brzmiał 16:12 na korzyść Francuzek. Widząc taki obrót sytuacji, Wiślaczki w końcówce kwarty za sprawą Erin Phillips próbowały przyspieszyć, ale wciąż popełniały zbyt wiele błędów by myśleć o prowadzeniu. Wszystko to sprawiło, że po pierwszej "ćwiartce" mistrzynie Polski przegrywały 19:23, co było dla nich pewnego rodzaju znakiem ostrzegawczym.

Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza jednak doskonale zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji i od początku drugiej odsłony zaczęły grać o wiele bardziej przemyślanie. To stwierdzenie dotyczyło zarówno ataku, jak i formacji obronnej, która z biegiem czasu funkcjonowała coraz lepiej i była wręcz nie do sforsowania dla rywalek. By lepiej zobrazować te słowa wystarczy przytoczyć fakt, że poza celnym trafieniem z początku kwarty zawodniczki z Montpellier przez niemal 6 minut nie potrafiły umieścić piłki w koszu przeciwnika i można było odnieść wrażenie, że w ich szeregach zapanowała wielka niemoc. Mając tego świadomość, koszykarki polskiego teamu odważniej ruszyły do przodu i z każdą chwilą powiększały prowadzenie. Nie da się ukryć, że ogromnym stopniu było to zasługą Milki Bjelicy, która do spółki ze wspomnianą Kobryn zdominowała strefę podkoszową i raz za razem notowała na swoim koncie kolejne punkty. Uczciwie trzeba przyznać, że tak dobra postawa tego duetu była również efektem świetnych dograń ze strony pozostałych zawodniczek Wisły, które widząc jak wielką przewagę ich koleżanki mają pod tablicami, nie bały się im zaufać i właściwie każdą akcję opierały na ich umiejętnościach. Wszystko to sprawiło, że po pierwszej połowie Biała Gwiazda zasłużenie wygrywała 39:34 i mogła spokojnie udać się na nieco dłuższy odpoczynek. Jej prowadzenie mogło być co prawda jeszcze bardziej okazałe, ale w ostatnich sekundach za trzy celnie przymierzyła Kristen Mann, zmniejszając tym samym dystans dzielący oba zespoły.

Gdy po zmianie stron dwa punkty zdobyła jeszcze Lawson sytuacja na chwilę zrobiła się niebezpieczna, ale na te wydarzenia w porę zareagowała Nicole Powell. Amerykanka, która w ostatnich tygodniach była bez wątpienia jedną z najlepszych koszykarek w szeregach małopolskiej drużyny odpowiedziała rzutem zza linii 6, 75 m i to jej zespół wygrywał 42:36. Francuzki, co prawda mimo to nie rezygnowały z walki i za wszelką cenę chciały doprowadzić przynajmniej do wyrównania, ale gdy do 29 letniej skrzydłowej dołączyła niezawodna tego wieczoru Kobryn, o nawiązaniu równorzędnej walki nie mogło być mowy.

Na 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty tak różowo już jednak nie było. Zespół BLMA za sprawą Any Lelas i Gaelle Skreli zniwelował straty do zaledwie trzech "oczek" i na parkiecie zrobiło się nerwowo. Co ciekawe, chwilę później gospodynie miały nawet kilka okazji do tego, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale na szczęście dla przyjezdnych, z tej szansy nie skorzystały. Swojej próby nie zmarnowała za to Phillips, która kilkanaście sekund przed zakończeniem trzeciej partii trafiła dwa rzuty osobiste, ustalając tym samym wynik spotkania przed decydują batalią na 54:49 na korzyść swojego teamu.

W ostatniej kwarcie, podrażnione mistrzynie Polski nie dały się zaskoczyć i jak przystało na prawdziwego czempiona, z dużą pewnością siebie przybliżały się do końcowego sukcesu. Działo się tak przede wszystkim dzięki wspominanej wielokrotnie Ewelinie Kobryn. Reprezentantka Polski rozegrała tego wieczoru bez wątpienia swój najlepszy mecz w sezonie i nawet gdy na 4 minuty przed końcem meczu sędzia odgwizdał jej piąty faul, na twarzy zawodniczki można było dostrzec uśmiech. Zresztą pozytywnemu nastrojowi jednej z najlepszych środkowych w Europie nie było się co dziwić. W końcu Wisła wygrywała już 69:59 i tylko cud mógł odebrać jej komplet punktów. Ostatecznie, krakowianki zwyciężyły 77:64, zachowując tym samym pozycję lidera grupy C.

Basket Montpellier - Wisła Can - Pack Kaków 64:77 (23:19, 11:20, 15:15, 15:23)

BLMA: Lawson 18, Lelas 12, Skrba 9, Dijon 9, Skrela 5, Sacko 4, Mann 3, Bermont 3, Tchatchouang 1

Wisła Can-Pack: Kobryn 25, Bjelica 20, Phillips 16, Powell 10, DeMondt 4, Dabović 2

Źródło artykułu: