Adam Wójcik rozegrał świetne spotkanie przeciwko Treflowi Sopot . 40-letni
weteran parkietów był zdecydowanie jednym z najlepszych zawodników na boisku. Kibice w Hali Orbita przygotowali specjalny "Licznik Oławy", który pokazywał, ile zostało mu jeszcze do magicznej bariery 10 000 punktów. - Zerknąłem na to na początku meczu. Później nie patrzyłem, bo koncentrowałem się na meczu, na tym co się dzieje na boisku. Oczywiście dziękuję kibicom za to, że mnie wspierają, pomagają mi. Będę się starał odwdzięczyć im się za to na parkiecie. Chciałbym zdobyć te 10 000 punktów, żeby kibice też mogli się cieszyć tak samo jak ja - mówił po meczu koszykarz Śląska Wrocław.
Wrocławianom nie udało się jednak pokonać drużyny z Sopotu. Zawodnicy Trefla zachowali zimną krew w kluczowych momentach i powstrzymali szarżujących gospodarzy, w tym bardzo dobrze spisującego się Wójcika. - Wygraliśmy 15-stoma punktami i bardzo dziękuję za to swoim zawodnikom, chociaż przyznaję, że mieliśmy problemy z Adamem Wójcikiem - komentował po spotkaniu trener Trefla, Karlis Muiznieks.
Co na to sam weteran? - Zawsze się staram wychodzić na parkiet i robić to, co do mnie należy, to co potrafię najlepiej. To chyba wszystko zależy od podejścia psychicznego, przygotowania się do meczu. Ciężko mi się określić. Może inni też dawali z siebie wszystko, ale im nie wychodziło - zaznaczył Wójcik.
Koszykarze Śląska Wrocław dobrze zaprezentowali się zwłaszcza w I i IV kwarcie. To jednak było za mało, aby pokonać zespół z Sopotu. - Na pewno przełomowa była druga kwarta. Tak samo, jak z Anwilem Włocławek, tak samo z Treflem Sopot drugą kwartę, gdzie prowadziliśmy i powinniśmy mecz kontrolować to nie dość, że pozwoliliśmy drużynie z Sopotu dojść i odrobić te straty to jeszcze wyjść na prowadzenie i pozwolić im się rozegrać tak, jak potrafią grać. Potem było ciężko ich zatrzymać - powiedział koszykarz drużyny prowadzonej przez Miodraga Rajkovicia.
Wrocławianie cały czas walczą o to, aby znaleźć się w czołowej piątce w TBL. Ostatnia porażka pokrzyżowała im jednak plany. W Śląsku nikt się tym jednak nie załamuje. - Oczywiście, że jest jeszcze realna walka o pierwszą piątkę. Gramy do końca. Trzeba obejrzeć wideo z meczu z Treflem i musimy zobaczyć jakie błędy popełnialiśmy, na co zwrócić większą uwagę. Na pewno nie będziemy teraz grali z takimi mocnymi zespołami jak Turów, Anwil, Trefl. Będą to zdecydowanie inne drużyny. Na pewno powinniśmy te mecze wygrać - skomentował Wójcik.
W weekend w naszym kraju odbędzie się mecz gwiazd. W zespole Południa rozgrywającym będzie Robert Skibniewski, także zawodnik Śląska. - Można powiedzieć, że w naszym zespole Robert jest niezastąpiony. Jest to dyrygent naszej drużyny. Każdy wie, jak potrafi podać, jak potrafi w odpowiednich minutach zagrać skutecznie, zdobywać kosze. Niewątpliwie na to sobie zasłużył i wielki gratulacje dla niego, że się znajdzie w Meczu Gwiazd i będzie mógł reprezentować Śląsk Wrocław - podsumował Adam Wójcik. Sam Skibniewski z możliwości występu w Meczu Gwiazd także jest bardzo zadowolony.