Michał Chyliński: Czeka nas trudny okres

Przed PGE Turowem niezwykle trudny okres. Wicemistrzowie Polski zagrają z Anwilem, a później z pozostałymi zespołami czołówki - Energą Czarnymi i Treflem. Zwycięstwa mogą sprawić, że zgorzelczanie będą pierwsi po sezonie zasadniczym. Porażki mogą zepchnąć ich poza podium.

W Tauron Basket Lidze rozstrzygnięcia wkraczają powoli w decydującą fazę, bowiem do końca sezonu zasadniczego pozostały tylko cztery kolejki. Najciekawiej będzie w meczach ścisłej czołówki, czyli Trefla Sopot, PGE Turowa Zgorzelec, Energi Czarnych Słupsk i Anwilu Włocławek. Pierwszy z trzech pozostałych meczów tych drużyn zostanie rozegrany już w piątkowy wieczór we włocławskiej Hali Mistrzów, a gospodarz Anwil podejmie wicemistrza Polski PGE Turów Zgorzelec.

Goście przyjadą na Kujawy po kompromitującej porażce w zaległym meczu w Koszalinie. AZS prowadzony przez Andreja Urlepa nie dał PGE Turowowi szans i odniósł sensacyjne zwycięstwo, nie tylko poprawiając swoją sytuację w tabeli, ale także komplikując ją zgorzelczanom. - Był to bardzo wyrównany mecz od samego początku do końca. Wydaje się, że o wszystkim zaważyło kilka minut w trzeciej kwarcie, w których to gospodarze odskoczyli nam na 10 punktów, trafiając kilka ważnych rzutów za trzy z trudnych pozycji. Nam było już niezwykle ciężko odrobić tę stratę, ponieważ AZS bardzo dobrze się bronił. Pod sam koniec zniwelowaliśmy przewagę rywala do pięciu punktów, ale to nie wystarczyło, aby dogonić przeciwnika - mówi o tym spotkaniu rzucający PGE Turowa Michał Chyliński.

Zgorzelczanie nie mogą już powtórzyć błędów z Koszalina, bowiem porażka w Hali Mistrzów mogłaby ich bardzo dużo kosztować. - Będziemy chcieli wyciągnąć wnioski z tego meczu, przeanalizować to, co zrobiliśmy źle i wykorzystać to na swoim korzyść w piątkowym spotkaniu. Przegrana w Koszalinie musi nas dodatkowo zmobilizować przed starciem z Anwilem. Poprawa błędów i dobre przygotowanie będzie dla nas priorytetem - dodaje koszykarz PGE Turowa.

Przed rewanżowym meczu Anwilu z wicemistrzem Polski wielu kibiców ma w pamięci pierwsze spotkanie tych drużyn ze Zgorzelca. Wówczas PGE Turów był bez porażki i nie dał najmniejszych szans Anwilowi, pokonując go aż 87:60. Od tamtego momentu ekipa trenera Jacka Winnickiego przegrała aż pięć spotkań i nie dominuje już w taki sposób jak przez pierwsze tygodnie tego sezonu.

- Myślę, że nie ma nawet co spodziewać się tego, aby mecz we Włocławku wyglądał tak, jak nasza pierwsza potyczka w Zgorzelcu. W Hali Mistrzów zawsze gra się bardzo ciężko, to jest gorący teren, także jesteśmy przygotowani na to, że mecz ten będzie wyrównany od pierwszej do ostatniej minuty i tak naprawdę będzie to spotkanie walki. Naszym celem będzie wykonanie założeń taktycznych, jakie postawi przed nami trener i walka o zwycięstwo.

Kluczem do wygranej PGE Turowa z Zgorzelcu było ograniczenie Corsley'a Edwardsa. Lider Anwilu zdobył wówczas tylko 10 punktów, podczas gdy jego średnia wynosiła dwukrotnie więcej. - Drużyna Anwilu ma w swoim składzie kilku takich zawodników, których bezwzględnie musimy powstrzymać. Mowa tutaj o Corsley'u Edwardsie, Krzysztofie Szubardze, czy Dardanie Berishy. Nie można im pozwolić na rozpędzenie się i grę ich własnej, ulubionej koszykówki. Przeciwko nim musimy zagrać najlepszą defensywę jaką tylko potrafimy. Musimy także zatrzymać szybki atak Anwilu, który ekipa z Włocławka gra na wysokim poziomie - przekonuje koszykarz.

Gdzie swoich przewag może upatrywać PGE Turów? - My jednak też mamy swoje silne strony. Nasza agresywna obrona powoduje, że często uruchamiany kontrataki, także wiem, iż będzie to spotkanie bardzo wyrównanych drużyn, a to sprawia, że dla kibiców powinno być to świetne widowisko - mówi rzucający.

Dodatkowo PGE Turów czeka najtrudniejszy terminarz końcówki sezonu ze wszystkich drużyn czołówki, bowiem zgorzelczanie będą musieli zagrać nie tylko z Anwilem, ale i Treflem oraz Energą Czarnymi. W pierwszej rundzie PGE Turów przegrał z dwoma ostatnimi zespołami. - Oczywiście, że zdajemy sobie sprawę, ale to nie tylko mecz z Anwilem jest w tej chwili bardzo ważny, ale każdy następny. W czołówce jest bardzo ciasno, także wszyscy zdają sobie sprawę, że w każdym spotkaniu trzeba walczyć o zwycięstwo. Taka jest sytuacja i trzeba sobie z tą presją radzić. Nie jest to dla nas żadna nowość - trzeba bić się o swoje i nie zwracać uwagi na tabelę, bowiem wygrywając wszystko po drodze nie będziemy musieli o nic się martwić - tłumaczy Chyliński.

- Teraz czeka nas ten najcięższy okres w drugiej rundzie rozgrywek. Od dłuższego czasu przygotowujemy się do tej serii, bowiem już po świętach zaczęliśmy ciężkie treningi, także wydaje mi się, że jesteśmy na to gotowi. Chcemy osiągnąć coś tym sezonie, grać o medale, także takie spotkania musimy wygrywać - kończy Michał Chyliński.

Źródło artykułu: