Sensacji nie było - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Polpharma Starogard Gdański

Nie było sensacji we Wrocławiu. Osłabiona brakiem swojego dotychczasowego lidera, Tony Weedena, Polpharma Starogard Gdański nie dała rady grającemu szybko oraz efektownie Śląskowi Wrocław i przegrała 93:68.

Pojedynek Śląska z Polpharmą nie cieszył się we Wrocławiu wielkim zainteresowaniem i Hala Orbita była wypełniona co najwyżej w połowie. Taka leniwa atmosfera udzieliła się koszykarzom obu ekip i przez pierwsze trzy minuty nie obejrzeliśmy żadnej udanej akcji. Niemoc przełamali dopiero Adam Wójcik i Paul Graham, którzy zdobyli pierwsze dziewięć "oczek" dla gospodarzy. Efektownym wsadem odpowiedział Jeremy Simmons, jednak mimo tego zagrania mecz toczył się na niskiej intensywności. Dużo zmieniło wejście bardzo aktywnego Bartosza Diduszki. Młody polski gracz wniósł wiele energii w szeregi gospodarzy, co zaowocowało kilkoma przechwytami i udanymi kontrami kończonymi przez niego samego (z faulem) czy też nad koszem przez Grahama i Qa'rraana Calhouna. Szybkie tempo gry przełożyło się na run 10:0 (od stanu 13:12 do 23:12) i Śląsk przejął kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Pierwszą kwartę niesamowitym, ekwilibrystycznym rzutem zza głowy z 6 metrów równo z syreną zakończył Robert Skibniewski i było 25:14.

Drugą odsłonę zaczęło doskonałe podanie do niekrytego pod koszem Aleksandara Mladenovicia i pewnego trafienia serbskiego środkowego. Gospodarze złapali wiatr w żagle i grali lekko, łatwo i przyjemnie. Po 12. minutach miał 29 punktów na koncie, przy ledwie 14 Polpharmy. Starogardzianie powoli wracali do obrony i nie radzili sobie broniąc ataki pozycyjne wrocławian. Efektem było aż 40 punktów w 16 minut i "podwójne" prowadzenie gospodarzy (40:20). Piotr Niedźwiedzki, który wrócił do składu po kontuzji, zapisał się na koncie strzeleckim dwa razy z rzędu i powiększył prowadzenie swojego zespołu do 46:24. Wtedy Polpharma przycisnęła i zakończyła pierwszą połowę serialem 6 punktów bez odpowiedzi. Schodząc do szatni Śląsk prowadził jednak zdecydowanie 46:30.

Trudno było myśleć o ewentualnej zmianie biegu wydarzeń. Podopieczni
Miodraga Rajkovicia rzucali do przerwy ze znakomitą skutecznością 58% i 26 punktów zdobyli z "pomalowanego". Goście ustępowali im również atletyką, chociaż iskrę próbował wnieść Adam Metelski.

Wojciech Kamiński musiał poważnie porozmawiać ze swoimi koszykarzami w przerwie, bo jego podopieczni wyszli na parkiet dużo lepiej zmotywowani. Wreszcie w miarę swobodnie radzili sobie w ofensywie. Brylował zwłaszcza Jeremy Simmons, który popisał się efektownym wsadem. Druga i trzecia próba "paczek" były jednak nieudane - najpierw zablokował go Mladenović, a później po prostu nie trafił, będąc faulowanym. Gospodarze byli lekko zaskoczeni grą Polpharmy, ale akcja Mladenovicia i trójka Skibniewskiego trzymały wynik na poziomie 60:43. Sam Simmons nie wystarczył. Przez resztę kwarty gospodarze nie przemęczali się za bardzo, grą świetnie dyrygował Skibniewski, który miał 6 asyst, 1 stratę i 10 punktów przy 100% skuteczności i tym sposobem Śląsk dowiózł pewne prowadzenie do końca trzeciej kwarty, kiedy to na tablicy widniało 72:54.

Na boisku w zespole Śląska na początku czwartej kwarty pojawił się Paweł Buczak i szybko zaznaczył swoją obecność ładnym i celnym półhakiem. Po jego akcji za 3 trafił Wójcik i było aż 79:54 dla gospodarzy, a wygrana w tym meczu była już kwestią przesądzoną. Wkrótce z dystansu trafił też ulubieniec miejscowej publiczności, Jakub Koelner. Wójcik nadal poczynał sobie jak chciał i szkolił przyjezdnych. W 15 minut gry zdobył 13 "oczek", oddając tylko 3 rzuty z gry. Do końcowej syreny goście nie byli już w stanie zmotywować się do walki.

Śląsk Wrocław - Poplharma Starogard Gdański 93:68 (25:14, 21:16, 26:24, 21:14)

Śląsk: Wójcik 15, Graham 13, Skibniewski 10, Diduszko 9, Calhoun 9, Bogavac 8, Niedźwiedzki 8 , Mladenović 8, Vairogs 6, Koelner 3, Buczak 2, Bochno 2

Polpharma: Wall 15, Simmons 12, Hicks 10, Śnieg 10, Metelski 8, Nowakowski 6, Arabas 5, Paul 1, Radomski 1

Komentarze (0)