Nie da się ukryć, że takie rozwiązanie przez wszystkich związanych z Wisłą zostałoby przyjęte z entuzjazmem. W końcu w poprzednich dwóch kolejkach tych rozgrywek podopieczne Jose Ignacio Hernandeza musiały uznawać wyższość rywali, przez co ich wizerunek został lekko nadszarpnięty. Teraz jednak wydaje się, że mają one idealną okazję do przełamania i tylko od odpowiedniego nastawienia mentalnego zależy to czy zdołają ją wykorzystać. - To będzie na pewno ważny czynnik. W naszym przypadku problem nie polega na braku umiejętności czy ambicji, ale właśnie na właściwym nastawieniu psychicznym. W ostatnich przegranych meczach nasi przeciwnicy wcale nie grali znakomicie. To my popełniając wiele głupich i prostych błędów pozwoliłyśmy im zwyciężyć. Na pewno to duża lekcja pokory i wierzę, że wyciągniemy z niej cenne wnioski, tak by wykorzystać je w walce o czołowe miejsca w FGE oraz Eurolidze. W końcu teraz z biegiem tygodni będzie nam już tylko trudniej, więc musimy postarać się, by również w takich momentach umieć pokazać swoją wyższość - ocenia całą sytuację Milka Bjelica.
W najbliższym pojedynku Wiślaczkom powinno być o tyle łatwiej, że od kilku dobrych dni nie muszą znosić trudów kolejnych podróży, co jak dotąd było sporą niedogodnością. O tym, że zmęczenie związane z licznymi przejazdami wydatnie wpływa na formę sportową nikogo nie trzeba przekonywać, więc można przypuszczać, że koszykarki spod Wawelu w końcu zaprezentują nieco lepsze oblicze. Podobne nadzieje wyraża rozgrywająca, Paulina Pawlak, od której na pewno w dużym stopniu będzie zależał końcowy rezultat. - Zważywszy na to, że miałyśmy serię czterech spotkań na wyjeździe nie powinno dziwić, że odczuwamy zmęczenie. Zapewniam, że te podróże są jeszcze gorsze niż sama walka na boisku i gdzieś to znajduje negatywne odbicie w naszej postawie. Teraz na szczęście przez pewien czas zostajemy w Krakowie i to na pewno okaże się pomocne.
Aby móc uzyskać przewagę nad bałkańskim zespołem, Wisła bez wątpienia powinna dużą wagę przyłożyć do obrony. To właśnie ta formacja wielokrotnie pozwalała jej zwyciężać nawet z o wiele mocniejszymi od siebie klubami, a ponadto wobec dość chaotycznej koszykówki preferowanej przez Chorwatki może okazać się wręcz kluczem do sukcesu. - Musimy w końcu zdać sobie sprawę, że nasza gra zaczyna się od defensywy. Nie ma innej rady. Żadna z nas w trakcie rywalizacji nie może odpuszczać w tej formacji. Obecnie wygląda to tak, że są fragmenty, gdy każda z zawodniczek jest w pełni skoncentrowana, a potem następuje rozluźnienie i całe starania biorą w łeb - obiektywnie przyznaje Pawlak.
W kwestii ataku aż takich zmartwień nie ma. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, iż w weekendowym starciu ligowym krakowianki zaaplikowały rywalowi aż 95 punktów. I choć MUKS Poznań trudno było uznać za równorzędnego przeciwnika, to jednak osiągnięty wynik może dawać pewne powody do zadowolenia. - W pewnym stopniu tak jest, ponieważ generalnie rzecz biorąc nie miałyśmy problemów z umieszczaniem piłki w koszu. Mimo to uważam, że ważniejsza w tym meczu była duża rotacja w składzie, dzięki czemu wszystkie dziewczyny dostały szansę występu. To na pewno zaowocuje - wspomina sobotnie wydarzenia reprezentantka Polski.
Jednakże sporym mankamentem nadal pozostaje brak dwóch obwodowych, Erin Phillips oraz Katarzyny Krężel. Australijka, co prawda od poniedziałku trenuje już razem z resztą zespołu, ale do pełnej dyspozycji powróci nie wcześniej niż za dwa tygodnie. - Brak Erin jest dla nas na pewno odczuwalny. To zawodniczka, która w każdym meczu rzuca minimum dziesięć punktów. Póki co musimy sobie radzić bez niej i liczę, że jakoś nam się to powiedzie. A po jej powrocie jestem pewna, że będziemy o wiele mocniejsze - dodaje Bjelica.
Problemy Białej Gwiazdy z pewnością będą chciały wykorzystać Chorwatki. Prawdą jest, że plasują się one dopiero na przedostatnim miejscu w tabeli i do potentatów trudno je zaliczać, ale odznaczają się ogromną wolą walki, przez co potrafią zagrozić nawet najlepszym. Ponadto, do Krakowa przyjadą opromienione wygraną nad Frisco Brno, która pozwoliła im przynajmniej w jakimś stopniu nawiązać do reszty stawki.
W tamtym spotkaniu z bardzo dobrej strony pokazała się Marija Vrsalijko, która mimo zaledwie dwudziestu dwóch lat okazała się być najlepszą strzelczynią w swojej drużynie, czego dowodem jest jej dorobek punktowy na poziomie 20 "oczek".
Poza tym, gospodynie będą musiały uważać także na bezapelacyjną gwiazdę Gospić, Jelenę Ivezić. Mierząca 180 cm skrzydłowa w obecnym sezonie w znacznym stopniu odpowiada za siłę ofensywną kolektywu dowodzonego przez trenera Stipe Bralicia, więc w środowy wieczór na pewno mnóstwo piłek będzie kierowane właśnie do niej. Co ciekawe, pierwszego pojedynku z mistrzyniami Polski zawodniczka ta nie wspomina najlepiej. Wówczas zupełnie nie poradziła sobie z defensywą polskiego teamu i rywalizację zakończyła z zaledwie czterema punktami na koncie. Jak będzie tym razem?
Kto z parkietu będzie schodził jako zwycięzca?
O tym przekonamy się już w środę. Początek meczu o godzinie 18 30.
Postawić kropkę nad i - zapowiedź meczu Wisła Can - Pack Kraków - Gospić CO
W najbliższą środę rozegrana zostanie ostatnia kolejka fazy grupowej Euroligi. Mistrzyniom Polski przyjdzie zmierzyć się z chorwackim zespołem Gospić CO, który w pierwszej rundzie napsuł im sporo krwi. Czy tym razem Biała Gwiazda również okaże się zwycięska?
Źródło artykułu: