Za wcześnie na deklaracje - wywiad z Michałem Ignerskim, graczem BK Niżny Nowogród

Michał Ignerski obecny sezon spędza w barwach zespołu BK Niżny Nowogród w lidze rosyjskiej. Jak sam przyznaje ma już dosyć włóczęgi po świecie i czeka na oferty z czołowych polskich klubów po zakończeniu sezonu.

Mateusz Zborowski: Michał Hiszpania, Turcja, a teraz Rosja od kilku lat regularnie występujesz w najlepszych europejskich ligach, co chyba można nazwać spełnieniem koszykarskim. Jesteś zadowolony z przebiegu dotychczasowej kariery i podejmowanych decyzji?
Michał Ignerski:

Jestem raczej człowiekiem, który stara się nie żałować podjętych decyzji gdyż nie ma to sensu. Nigdy nie wiadomo co by było, gdybym obrał inną drogę. Jestem zadowolony, że co roku mam do wyboru kilka ofert klubów z najlepszych europejskich lig. Brakuje mi tylko mistrzostwa w którejś z nich. Chciałbym również zdobyć mistrzostwo Polski, bo dwa razy przegrałem finałowe batalie. Oby zdrowie dopisywało, a będzie wszystko dobrze.

Rosja to chyba w tej chwili potentat jeśli chodzi o płace i stawki na europejskim rynku koszykarskim. Jak ci się żyje w Nowogrodzie i jak przebiegała aklimatyzacja, bo jak wiadomo Sevilla czy Stambuł to chyba atrakcyjniejsze miejsca do życia?

- Kilka lat już zastanawiałem się czy nie wyjechać do Rosji, ale jakoś wybierałem cieplejsze klimaty i mniejsze pieniądze. W tym roku postanowiłem spróbować i niewątpliwie to finanse były jednym z powodów. Niżnego Nowgorodu do Sevilli porównywać nie będę, bo nie ma to najmniejszego sensu. Mamy tyle spotkań i treningów, że czasu wolnego wystarcza tylko na spanie. Czuje się tu jednak dobrze bo lubię śnieg, a ludzie i zwyczaje przypominają mi te z Polski.

Nie tęsknisz za Polską?

- Oczywiście że tęsknię. Zawsze ciężko mi się wyjeżdża zostawiając rodzinę i przyjaciół na 9 miesięcy. Trochę już dość mam tej włóczęgi. Żyję już 10 lat poza Polską, ale dzięki temu jestem też bogatszy o inne doświadczenia. Po zakończeniu kariery na pewno zawitam do ojczyzny.

Jak wygląda twój klub "od środka"? Organizacyjnie chyba wiele polskich zespołów może się uczyć jak budować zespół w profesjonalny sposób...
-

Polskie kluby i tak zrobiły wielki krok naprzód jeżeli chodzi o organizację. Grając w polskiej lidze 7 lat temu niczego tak naprawdę mi nie brakowało. Jeżeli w Polsce byłyby autostrady lub szybkie koleje wyglądałoby to dużo lepiej. Z Wrocławia na większość meczów można latać samolotem, a więc potrzebne są tylko pieniądze... Jeżeli te są płacone regularnie zawodnikom jak za każdą inną pracę, a nie po kilku miesiącach lub wcale to wszystko jest ok. W Polsce najbardziej kuleje system który sprawił, że przez polską ligę przetoczyły się setki zagranicznych graczy o kiepskim poziomie sportowym, a wielu polaków się przez to zmarnowało. Nie potrafimy budować czegoś na lata tylko myślimy o tym co za chwilę. Prezesi nie mają cierpliwości i konsekwencji tylko oczekują sukcesu od zaraz bo czują presję sponsorów i tak koło się zamyka. Jestem jednak optymistą i widzę ludzi z nowymi pomysłami, które uda się zrealizować.

Temat kadry wraca jak bumerang. Wiadomo, że ostatnie i poprzednie wakacje spędzałeś głównie w gabinetach lekarskich stąd nie mogliśmy oglądać cę grającego w koszulce z orzełkiem na piersi. Czy jeśli zdrowie pozwoli pomożesz kadrze w eliminacjach EuroBasketu 2013 czy za wcześnie na takie deklaracje?

- Oczywiście że za wcześnie. Zdrowie póki co dopisuje, ale mam jeszcze rodzinę i interesy, a będąc za granicą przez taki długi okres czasu trudno jest o wszystko zadbać...

Ten sezon jest dla ciebie bardzo udany jeśli chodzi o zdobycze indywidualne, a chyba może być jeszcze lepiej. Czujesz się liderem i wiesz, że to na tobie spoczywa największy ciężar?

- Jestem w drużynie razem z Bremerem, którego właśnie wykupił Armani, najbardziej doświadczonym zawodnikiem, reszta to gracze po 22-26 lat. Raz gram 30 innym razem 5 minut i staram się robić to co do mnie należy. Mieliśmy dużo kontuzji i dużo gier w trzech ligach równocześnie. Podróże są męczące, a brak doświadczenia często przepłacamy porażkami. Staramy nadrabiać walką, ale ambicją na tym poziomie wygrywać za często nie można.

Krótko bo krótko, ale miałeś okazję poznać i grać u boku Allena Iversona. Jak to jest mieć w zespole prawdziwą, charyzmatyczną gwiazdę? Czy faktycznie wszystko kręciło się wokół niego czy może dał się poznać z tej lepszej strony?

- Jak taka gwiazda przyjeżdża do Europy to automatycznie robi się głośno, to jednak nie było z pozytywnym skutkiem dla chemii w zespole. Allen dopiero co dochodził do formy, a po drugie ciężej mu się grało w systemie europejskim. Często forsował rzuty, leżał na parkiecie bo sędziowie nie traktowali go ulgowo. Gdy widzieliśmy, że powraca do formy to tajemnicza kontuzja była powodem powrotu do USA. Zapamiętam go jako wesołego gościa, z którym miło się rozmawiało. To również zawodnik o niespotykanym talencie i trochę skrytej, i zagadkowej osobowości, która jest owiana setkami plotek w większości pewnie nieprawdziwymi...

Powiedziałeś, że trzeba być ostrożnym z robieniem zamieszania wokół Ponitki czy Karnowskiego. Czy uważasz, że zbyt szybkie rzucenie ich na głęboką wodę może im zaszkodzić?

- To nie chodzi o to że jeżeli jest głośno to źle... To świetnie, że mamy talenty, o których warto mówić bo szczególnie z rocznika, który zdobył wicemistrzostwo świata chłopaki zaznaczyli już swoje miejsce w szeregu. Ja im bardzo kibicuję, ale wiem ze właśnie na takie głębokie wody muszą jak najszybciej wskoczyć. Powinni wyjechać do dobrych zachodnich klubów albo koniecznie grać w Polsce, ale w europejskich pucharach. Za dwa lata nikt nie będzie pamiętał że to srebrni medaliści, muszą grać przeciwko najlepszym i od nich się uczyć, w tym wieku trzeba jak najszybciej iść po drabinie do góry!

Masz czas aby śledzić co się dzieje w polskiej lidze?

- Oczywiście, że tak. W dobie mobilnych urządzeń i internetu polską ligę jak i wiadomości ze świata noszę w kieszeni (śmiech).

Swego czasu w mediach pojawiały się sygnały, że wystąpisz w Prokomie. Jeśli zdecydowałbyś się wrócić jakie warunki musiałby zapewnić polski klub?

- Jeżeli jakiś polski klub będzie mną zainteresowany to porozmawiamy. Na pewno musiałby być to zespół, który ma realne szanse na mistrza Polski no i jakieś puchary by się przydały.

Czy oprócz zdrowia należy ci jeszcze czegoś życzyć w tym sezonie?

- Zdrowie moje i mojej rodziny to niezrównane szczęście, a więc nic więcej mi nie potrzeba.

Źródło artykułu: