Trener radomian Mariusz Karol wreszcie może pochwalić Jakuba Zalewskiego. We wcześniejszych spotkaniach rzucający nie grał na swoim poziomie. - Cieszę się, że zdobył 18 punktów. To jest pierwszy jego tak dobry mecz odkąd przyszedłem, bo do tej pory rzucał po 2 punkty - przyznaje szkoleniowiec Rosy.
Zawodnik spędził na boisku blisko 30 minut. W tym czasie popisał się świetną skutecznością, zwłaszcza za dwa i jedno "oczko" - w obu statystykach 4/4. Jeśli dodamy do tego dwie "trójki" i 3 asysty, to można bez wątpienia powiedzieć, że obok Piotra Kardasia był on najlepszym koszykarzem Rosy w sobotnim pojedynku.
Szkoleniowca radomian martwi z kolei słabsza postawa Marcina Kosińskiego. Od meczu z Sudetami Jelenia Góra ten zawodnik był jednym z najskuteczniejszych graczy radomskiego klubu. Jednakże w pojedynku z dąbrowianami zdobył zaledwie 4 punkty w ciągu kwadransa spędzonego na parkiecie. - Jak Kuba rzucił 18, to się Marcin wyłączył. Jeśli dodamy do tego jego czas gry dzisiaj, to mamy spory problem - mówi Mariusz Karol. Zapytany o przyczynę tak kiepskiego występu swojego podopiecznego, opiekun Rosy odpowiada: - Po prostu wstał dzisiaj lewą nogą. "Mieszał", nic nie wnosił do gry.
W czwartej kwarcie szkoleniowiec zdecydował się na zdjęcie Kosińskiego z boiska. Tuż po tym ruchu w bezpośredni sposób wyraził swoje zdanie na temat jego postawy. - Po prostu powiedziałem mu co trzeba - przybliża. - I tak było mi już obojętne, bo nie miałem zamiaru wprowadzać go później na boisko - dodaje na koniec.