Serbski szkoleniowiec już na początku sezonu zastąpił Ryszarda Żmudę. Pod wodzą nowego trenera krośnianie zdołali wygrać zaledwie dwukrotnie. Jednak jak po spotkaniu z torunianami zapewniał prezes krośnieńskiego klubu - Janusz Walciszewski, Dusan Radović może spać spokojnie. - Myślę, że wystarczy nam cierpliwości. Trener ma jakby dwa oblicza. Z jednej strony jest naprawdę dobrym fachowcem - wspaniale prowadzi treningi, drużyna jest przygotowana dobrze. Natomiast brakuje mu tej cierpliwości na ławce i tego, żeby pohamował swoje nerwy. Mam nadzieję, że cel który jest założony, czyli utrzymanie w lidze zrealizujemy. Nie ukrywajmy, że graliśmy z przeciwnikiem, który też miał wielkie kłopoty organizacyjne i kadrowe, ten zespół przy tych zawodnikach powinien być w pierwszej trójce ligi, a nawet myśleć o awansie do ekstraligi. Graliśmy przez 35 minut jak równy z równym i chwała za to zawodnikom, którzy zostawili swój pot na parkiecie. Nie mamy innego wyjścia. Nie będziemy kolejnych roszad zrobić, bo nie ma sensu. Musimy ten skład doszlifować, odbudować Piotrka Plutę i zawodników wkomponować w ten zespół. Czekamy na play-out i mam nadzieję, że nie będzie to Szczecin czy jakiś daleki wyjazd, a będzie to Lublin i postaramy się utrzymać - powiedział sternik MOSiR dla portalu SportoweFakty.pl.
W dwóch ostatnich meczach krośnianie bardzo dobrze rozpoczynali spotkania, wychodząc na wysokie prowadzenie. Jednak po raz kolejny z biegiem czasu grali coraz gorzej i ostatecznie zanotowali kolejną porażkę. - Drugi mecz z rzędu zaczynamy bardzo szybko i jest dobrze. Potem z minuty na minutę tracimy wigor i impet. Gdy przeciwnicy dochodzą na tak zwany styk, to pojawiają się nerwy. Nie ma wytrzymałości psychicznej i zawodnika, który weźmie na siebie odpowiedzialność. Próbował Darek Oczkowicz z Marcinem Salamonikiem ale w dwójkę nie wygrają meczu. W koszykówkę gra się w pięciu i jeszcze musi być co najmniej dwóch, trzech zawodników, którzy wspomogą z ławki. Niestety dzisiaj tego zabrakło - stwierdził Walciszewski.