- To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Każdy chce pokonać lidera. Nam się to udało. Spodziewaliśmy się, że nie będą to łatwe zawody. Cieszymy się, że udało nam się dowieźć to zwycięstwo - powiedział Tomasz Stępień w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Stargardzianie świetnie rozpoczęli sobotni pojedynek, prowadząc 16:8. Chwila dekoncentracji pozwoliła rywalom odrobić straty, lecz druga kwarta była popisowa w wykonaniu Spójni. Zespół prowadzony przez Tadeusza Aleksandrowicza przypominał ten z początku rozgrywek. Duży wpływ na taką formę miał terminarz, gdyż stargardzianie przez dwa tygodnie odpoczywali od ligowych zmagań. - Przerwa nam pomogła. Odpoczęliśmy i przygotowaliśmy się bardzo dobrze. Rozpracowaliśmy zespół z Łańcuta dosyć dokładnie - przyznał Stępień.
Później miejscowi powrócili jednak do innej przypadłości. W połowie trzeciej odsłony Spójnia prowadziła 52:32, a już na ostatnie dziesięć minut wychodziła tylko z siedmiopunktową przewagą. Jeszcze ciekawiej było w końcówce meczu, gdyż celny rzut gości mógł dać im prowadzenie. - Trzecia kwarta zawsze nam kuleje. Spadamy w niej z formą. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach uda nam się poprawić tą trzecią kwartę, żeby przynajmniej grać na równi z przeciwnikiem. Najważniejsze są jednak dwa punkty - stwierdził czołowy koszykarz Spójni.
Sam zawodnik niewiele mógł już jednak zrobić w decydujących fragmentach, gdyż na nieco ponad cztery minuty przed końcem musiał opuścić parkiet z powodu pięciu przewinień. - Gram agresywnie. Zawodnicy z Łańcuta również zaczęli tak grać. Można spekulować czy był faul, czy go nie było, ale liczy się sukces zespołu - zakończył Stępień.