Drugie spotkanie półfinałowe od początku obfitowało w wiele ofensywnych akcji. Działo się tak dlatego, że obie strony bardzo swobodnie podeszły do gry obronnej, przez co poszczególne zawodniczki non stop dochodziły do pozycji rzutowych. W takiej rzeczywistości pierwotnie nieco lepiej odnalazły się gdynianki, które dzięki punktom Jolene Anderson po trzech minutach wygrywały 14:9 i dały wyraźny sygnał, że nie odpuszczą walki o puchar. Podopieczne trenera Elmedina Omanicia natomiast próbowały momentalnie zareagować na te wydarzenia, ale wiele niecelnych prób z ich strony nie mogło przynieść pozytywnego efektu. Co ciekawe jednak, w końcówce kwarty ekipa z miasta Kopernika za sprawą popisów Emilii Tłumak oraz Jeleny Maksimović z nawiązką odrobiła straty i wydawało się nawet, że teraz to ona przejmie inicjatywę, ale jej trener otrzymując chwilę później faul techniczny stworzył rywalkom doskonałą okazję do powiększenia prowadzenia, zaprzepaszczając cały dotychczasowy trud.
W drugiej odsłonie trójmiejski zespół, bazując na zagranicznych koszykarkach szybko zaznaczył swoją dominację i w pewnym momencie wygrywał już 34:26. Oprócz wspomnianej Anderson korzystnie zaprezentowały się także Constance Jinks i Aneika Henry, które sprawiały mnóstwo kłopotów defensorkom z Torunia. Ich poczynania w znaczny sposób przyczyniły się do polepszenia ogólnej sytuacji całego teamu i na tym etapie kolektyw znad morza był prawie, że w komfortowej sytuacji. Zresztą takie przekonanie wśród obserwatorów widowiska utwierdziło się jeszcze bardziej w kolejnych minutach. Wszystko dlatego, że Energa zaczęła popełniać coraz więcej błędów w defensywie, wobec czego przeciwniczki bez trudu zwiększyły różnicę dzielącą oba zespoły do kilkunastu punktów. Tym samym stało się jasne, że jeśli po zmianie stron klub z województwa Kujawsko Pomorskiego nie zmieni swojego nastawienia, to o walce o złoto będzie mógł zapomnieć.
Jednakże mimo szczerych chęci z jego strony w kolejnych fragmentach obraz gry nie ulegał zmianie. Faworyzowany Lotos konsekwentnie wcielał w życie przedmeczowe założenia i utrzymywał bezpieczny dystans. Wiodącymi postaciami nadal było amerykańskie trio, które bezlitośnie wykorzystywało bierną postawę torunianek pod własnym koszem. Te ostatnie z kolei, w przeciwieństwie do poprzednich partii starały się nadgonić wynik za sprawą szybkich obrończyń, lecz ani Leah Metcalf, ani Jazmine Sepulveda nie były w stanie w pojedynkę wiele zdziałać. W związku z tym przed decydującą batalią to mistrzynie Polski z 2010 roku wygrywały 69:60 i były o krok od wielkiego finału.
W ostatniej części zgodnie z przypuszczeniami o żadnym niespodziewanym rozstrzygnięciu nie było mowy. Drużyna z portowego miasta niczym autostradą mknęła w kierunku sukcesu i była w zasadzie pewna swego. Dążenia ich rywalek w tym momencie nie miały już większego znaczenia bowiem, na każdą z ich akcji Lotos miał gotową odpowiedź. Największą motywacją do walki odznaczała się Geraldine Robert, która w polu trzech sekund nie miała sobie równych. Po jednym z wielu udanych zagrań w jej wykonaniu wynik na tablicy świetlnej brzmiał 92:81 i wśród jej koleżanek zapanowała radość. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gdynianek 94:85 i to one w niedzielne popołudnie zmierzą się w finale z krakowską Wisłą.
Lotos Gdynia – Energa Toruń 94:85 (28:23, 27:18, 14:19, 25:25)
Lotos: Anderson 24, Robert 19, Henry 18, Knezević 13, Jinks 10, Kaczmarska 7, Plumbi 2, Ziętara 1
Energa: Page 22, Tłumak 16, Sepulveda 15, Metcalf 9, Maksimović 9, Idczak 7, Wylie 5, Mitchell 2
PP: Lotos zagra w finale - relacja z meczu Lotos Gdynia - Energa Toruń
W sobotni wieczór Lotos Gdynia pokonał na parkiecie krakowskiej hali Energę Toruń 94:85, dzięki czemu w niedzielę przyjdzie mu wystąpić w finałowym boju o Puchar Polski. Trójmiejski zespół do wygranej poprowadziła Jolene Anderson, zdobywczyni 24 punktów.
Źródło artykułu: