AZS Politechnika Warszawska w drugiej rundzie nie ma nic do stracenia. Inżynierowie nie ma od dawna żadnych szans na awans do fazy play-off, zarazem nie wisi nad nimi widmo relegacji. Dlatego też ze spokojem próbują uprzykrzać życie wyżej notowanym przeciwnikom. Podopieczni Mladena Starcevicia po podziale na drużyn na dwie grupy wygrali z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź i PBG Basketem Poznań. Mało tego, byli blisko sprawienia niespodzianki w postaci zwycięstwa nad AZS Koszalin. Zabrakło im naprawdę niewiele.
Zatem nie będzie nadużyciem określenie, że mimo ważnych absencji, bo znowu w ich szeregach zabraknie Leszka Karwowskiego i Marcina Kolowcy, warszawianie znajdują się w dobrej formie. Wskazują na to i wyniki meczów, i ogólna dyspozycja w ofensywie. W ostatnich trzech spotkaniach beniaminek zdobywał średnio 86,7 punktu! Bez wątpienia dobry start w drugiej rundzie podbudował morale młodych i ambitnych wilków Starcevicia.
Na pierwszy plan w stołecznej drużynie wysunął się Michał Nowakowski, który w dwóch ostatnich meczach był zdecydowanie najskuteczniejszy u Inżynierów. 24-letni podkoszowy uzbierał przeciwko AZS Koszalin i PBG Basketowi Poznań łącznie aż 47 "oczek"! Tradycyjnie beniaminek może liczyć na Mateusza Ponitkę czy Piotra Pamułę, czyli najlepszych strzelców.
- Początek drugiej rundy rozgrywek w naszym wykonaniu jest całkiem niezły, choć szkoda meczu z AZS Koszalin. Ciągle pozostało jeszcze trochę meczów do wygrania - powiedział na łamach oficjalnej strony Tauron Basket Ligi Łukasz Wilczek.
Kotwica to jeden z najbardziej wymagających rywali w dolnej grupie. Dlaczego? Choćby z tego powodu, że są nieobliczalni. "Czarodzieje z wydm" potrafili przegrać w Poznaniu ze słabym PBG Basketem, ale i wygrać z PGE Turowem Zgorzelec, Zastalem Zielona Góra, wreszcie liderem Tauron Basket Ligi Treflem Sopot. To nic innego, jak tylko dowód na to, że Tomasz Mrożek dysponuje zawodnikami o sporym potencjale.
Przyjezdni przewagi upatrywać mogą zwłaszcza w strefie podkoszowej, gdzie przeciwnik ma ogromną lukę. To wielka szansa dla Darrella Harrisa, który akurat na tablicach potrafi być prawdziwym dominatorem. Ważnym ogniwem zespołu są też inni Amerykanie - rozgrywający Jessie Sapp oraz skrzydłowy Demetrius Brown.
W drugim etapie kołobrzeżanie wygrali trzy z czterech meczów. Przed kilkoma dniami ulegli wyraźnie Śląskowi Wrocław, ale ten zespół zdaje się być poza zasięgiem reszty stawki. Wcześniej Kotwica pokonała Polpharmę Starogard Gdański, ŁKS Łódź i Siarkę Jezioro Tarnobrzeg. W sezonie zasadniczym Kotwica u siebie sensacyjnie uległa Inżynierom, ale zrewanżowała się w stolicy odrabiając straty z nawiązką.
Początek meczu w środę o godz. 18.30