Koszykówka to sport wybitnie zespołowy, o czym najlepiej wie trener Andrej Urlep. Słoweniec zawsze potrafił docenić klasę jednostek, ale gdy te jednostki zaczynały nieco tylko wychodzić przed szereg, ukrócał ich zapędy, na pierwszym miejscu stawiając dobro drużyny i kolektywny basket. W środę AZS Koszalin całkowicie dostosował się do poleceń Urlepa i prezentując ofensywę daleką od indywidualizmu, spokojnie ograł PBG Basket Poznań.
Początek spotkania nie wskazywał jednak na taki styl koszalinian. Aż 11 punktów w pierwszej kwarcie zdobył J. J. Montgomery, który trafił wszystkie swoje trzy próby z daleka oraz jedną z dwóch za dwa. Aktywność i skuteczność Amerykanina okazała się bardzo pomocna, bowiem reszta koszykarzy miała problemy z właściwym uregulowaniem celowników (8/15 za dwa w tej kwarcie), czego nie można powiedzieć o gościach - poznaniacy trafili osiem z dziewięciu prób i gdyby nie mieli kłopotów z mierzeniem z daleka (1/6), wygrywaliby po pierwszej kwarcie.
Tymczasem w pewnym momencie tej odsłony w sukurs Montgomery’emu przyszedł Rafał Bigus, który dodał dziewięć oczek i AZS prowadził 26:21. I choć w drugiej kwarcie ten amerykańsko-polski duet przestał trafiać, kibice koszalińskiego zespołu po raz pierwszy tego wieczora mogli przekonać się o zespołowej grze swoich ulubieńców. Sześć punktów zdobył Grzegorz Surmacz, cztery Callistus Eziukwu i do przerwy miejscowym udało zwiększyć się prowadzenie do stanu 51:43. Wynik byłby zdecydowanie wyższy gdyby nie niemalże stuprocentowa skuteczność z gry Niksy Nikolicia i Damiana Kuliga (do spółki 8/8 za dwa i 0/3 za trzy do przerwy).
Oprócz Nikolicia i Kuliga, dobrze w szeregach gości radził sobie również Djordje Micić. Serb potrafił wykorzystać swoje walory fizyczne grając jeden na jednego, starał się także wyszukiwać na pozycjach swoich kolegów, lecz to było za mało na solidnych gospodarzy. W trzeciej kwarcie ponownie dał znać o sobie Surmacz, dobry moment zanotował także Lamont McIntosh. Gospodarze z minuty na minutę radzili sobie coraz lepiej, całkowicie kontrolując grę na deskach, a goście pozwolili się zepchnąć do defensywy i po 30 minutach koszalinianie byli jedną nogą zwycięzcami - wygrywali 70:56.
Milija Bogicević miał jeszcze nadzieję na odwrócenie losów meczu, gdy w 32. minucie drugą trójką w odstępie pół minuty popisał się Kulig i PBG Basket przegrywał tylko 64:71, a w kolejnej akcji stratę popełnił Marcin Dutkiewicz. Piłkę w rękach mieli goście, a pozycję do rzutu zza łuku - Tomasz Smorawiński. Rzucający z Wielkopolski pomylił się jednak, a po chwili pięć oczek zaaplikował rywalom Surmacz. To ostatecznie podłamało przyjezdnych, którzy w końcówce meczu nie byli już w stanie przechylić szali na swoją korzyść.
Aż sześciu koszykarzy AZS przekroczyło barierę 10 oczek w tym spotkaniu, co potwierdza wcześniejszą tezę o zespołowości koszalinian. W szeregach PBG Basketu prym wiódł Kulig, który zdobył aż 25 oczek (na kapitalnej skuteczności 10/12, do tego także 10 zbiórek), ale grając w pojedynkę, nie był w stanie zapewnić swojemu zespołowi wygranej. Zdecydowanie zabrakło trafień Żarko Comagicia - tylko cztery punkty.
AZS Koszalin - PBG Basket Poznań 85:73 (26:21, 25:22, 19:13, 15:17)
AZS: McIntosh 14, Montgomery 13, Bigus 12, Eziukwu 11, Surmacz 11, Reese 10, Dutkiewicz 5, Milicić 5, Jarmakowicz 2, Łączyński 2
PBG Basket: Kulig 23, Lichodzijewski 15, Micić 13, Smorawiński 7, Nikolić 6, Comagić 4, Nowak 3, Parzeński 2, Bartosz 0
Równomierne akcenty - relacja meczu AZS Koszalin - PBG Basket Poznań
Ekipa trenera Andreja Urlepa już na początku spotkania objęła kilkupunktowe prowadzenie, które w kolejnych partiach meczu stopniowo powiększała i na nic zdał się zryw PBG Basketu Poznań w ostatniej kwarcie. AZS Koszalin wygrał 85:73, odnosząc tym samym czwarte zwycięstwo z rzędu. Drużyna Miliji Bogicevicia nie wygrała natomiast od sześciu kolejek.