Rosa i MOSiR musiały sobie radzić bez podkoszowych

W sobotnim spotkaniu radomska Rosa i MOSiR Krosno wystąpiły bez swoich dwóch ważnych zawodników podkoszowych - Huberta Radke i Marcina Salamonika. Pierwszy z nich wypadł ze składu drużyny niemal tuż przed meczem. Z kolei absencja drugiego jest dłuższa.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Jeszcze w piątek rzecznik prasowy Rosy, Michał Wolczyk, zapowiadał: - W ostatnich dniach zmagaliśmy się z przeziębieniami. Na spotkanie z Krosnem wszyscy powinni być jednak gotowi, więc trener Mariusz Karol będzie miał do dyspozycji pełną "dwunastkę".

Jak się okazało, infekcja dopadła również Huberta Radke. Była na tyle silna, że podkoszowego Rosy zabrakło w składzie na starcie z MOSiR-em. Od razu przełożyło się to na statystyki sobotniej potyczki - gospodarze zanotowali mniejszą ilość zbiórek od rywali (29:32 w tym elemencie). Absencja "Hubiego", jednego z najlepiej punktujących radomskiej ekipy w ostatnich kolejkach, była widoczna zwłaszcza pod własnym koszem.

Paradoksalnie, pomimo iż zwyciężyła Rosa, większość meczowych wyliczeń przemawia za krośnianami. Liczba zebranych piłek, ale i punktów mogłaby być bardziej okazała, gdyby w składzie MOSiR-u znalazł się Marcin Salamonik. Ten koszykarz przeszedł do drużyny Dusana Radovicia w trakcie sezonu. Świetnie się w nią wkomponował, od razu stając się jej najlepszym strzelcem.

"Sali" do Radomia nie przyjechał. Tak jak i przeciwko Polonii Przemyśl, powodem jego absencji była kontuzja. - Podczas meczu z AZS-em Kutno (miesiąc temu -przyp.red.) doznał urazu. Był co prawda gotowy na to, aby przyjechać już na mecz z Rosą, ale nie chcieliśmy ryzykować - poinformował trener przyjezdnych. - Przed nami trzy ważne spotkania, a później walka o utrzymanie. Wtedy Marcin będzie nam najbardziej potrzebny - zakończył szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×