Nie da się ukryć, że łodzianki raczej nie są uważane za faworyta. Plasują się one na ostatnim miejscu gwarantującym udział w tym etapie zmagań i konkurujące z nimi do niedawna Artego Bydgoszcz wyprzedziły tylko dzięki lepszemu bilansowi spotkań. W związku z tym trudno przypuszczać, by były w stanie zagrozić najlepszej polskiej ekipie, która notabene rozpoczęła już przygotowania pod kątem nadchodzących finałów Euroligi.
Porównanie obu zespołów właściwie pod każdym względem wypada blado dla łodzianek. Szczególna różnica widoczna jest w kwestii poszczególnych pozycji. ŁKS bowiem, wobec problemów pozasportowych nie ma w swoich szeregach zbyt wielu znaczących nazwisk a swoją grę opiera w zasadzie na trzech koszykarkach.
Justyna Jeziorna, Lauren Prochaska i Jetta McIntyre, bo o nich mowa w znacznym stopniu odpowiadają za poziom prezentowany przez cały kolektyw i są dla niego głównymi dostarczycielami punktów. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że wspomniane trio w ostatnich derbach Łodzi ustrzeliło 54 z 65 "oczek" zdobytych przez cały team, co w pewnym stopniu może budzić uznanie.
Tyle, że w konfrontacji z Wisłą wcale nie musi być to sytuacja komfortowa. Wszystko dlatego, że krakowianki w defensywie akurat nie popełniają zbyt wielu błędów i potrafią doskonale zastopować swoje przeciwniczki. Właśnie dzięki temu wielokrotnie w tym sezonie wygrywały już z silniejszymi od siebie, więc raczej nie ma co oczekiwać, że akurat klub z Łodzi przerwie tą korzystną tendencję.
Wśród podopiecznych trenera Jose Ignacio Hernandeza od kilku dni dominuje temat wyjazdu do stolicy Turcji. Oczywistym jest, że każda z jego koszykarek na swój sposób odczuwa adrenalinę z tym związaną i w najbliższych starciach będzie próbowała na parkiecie udowodnić, że długo wyczekiwana forma zaczyna zwyżkować.
Ponadto wszyscy związani z Białą Gwiazdą liczą też, że ta pokaże nieco lepsze oblicze niż w sobotnim meczu z CCC Polkowice. W miniony weekend co prawda komplet punktów pozostał w Krakowie, ale gospodynie nadspodziewanie długo męczyły się z przeciwnikiem, który w zasadzie po kilku minutach leżał na łopatkach. - Muszę przyznać, iż popełnialiśmy zbyt wiele błędów. Efektem tego szybko straciliśmy wypracowaną w pierwszych fragmentach przewagę. Mieliśmy też problem w obronie z powstrzymaniem Maltsi, która była bardzo groźna szczególnie przy rzutach z dystansu - mówił wówczas wspominany w poprzednim akapicie hiszpański szkoleniowiec.
Jak można się spodziewać i tym razem będzie on zdecydowanie częściej rotował składem, by zawodniczki rezerwowe ograły się przed kolejnymi spotkaniami o zdecydowanie większą stawkę. Na temat tego czy takie postępowanie uznać za słuszne zdania są podzielone, ponieważ z jednej strony zmienniczki faktycznie muszą w końcu zaistnieć w trakcie poważnej rywalizacji, ale z drugiej te najlepsze mają przez to zdecydowanie mniej czasu na występ niż wcześniej.
Jakie zatem wrażenie pozostawią po sobie wiślaczki na inaugurację play off?
O tym przekonamy się w środę. Początek o godzinie 18.
Startuje kolejna runda - zapowiedź meczu Wisła Can-Pack Kraków - ŁKS Łódź
Choć dopiero przed kilkoma dniami zakończył się sezon zasadniczy Ford Germaz Ekstraklasy, to już w najbliższą środę pod Wawelem rozegrany zostanie pierwszy mecz play off z udziałem krakowskiej Wisły. Tym razem jej przeciwnikiem będzie Łódzki Klub Sportowy.