Euroliga: CSKA i Olympiakos w Final Four

Gescrap Bizkaia Bilbao dzielnie walczył do ostatnich sekund, ale nie zdołał wyszarpać kolejnego zwycięstwa nad moskiewskim zespołem. Tym samym CSKA awansowało do Final Four Euroligi i dołączyło do Regal FC Barcelona. W turnieju finałowym zameldował się również Olympiakos Pireus, który wyeliminował z dalszej rywalizacji mistrzów Italii Montepaschi Siena.

Hiszpański kopciuszek zakończył swoją piękną, długą przygodę w Eurolidze. Przed sezonem chyba nikt nie spodziewał się, że złożona drużyna Fotiosa Katsirakisa, złożona w dużej mierze z niechcianych zawodników, zajdzie tak daleko i utrze nosa markowym zespołom. Wszakże Gescrap Bizkaia doszła dalej niż Unicaja Malaga, Real Madryt czy Caja Laboral Vitoria, czyli etatowi uczestnicy elitarnych rozgrywek.

I trzeba przyznać, że zespół z Kraju Basków zrobił wszystko, by pozostawić po sobie dobre wrażenie. Bo opór postawił nawet mocarnemu, celującemu w kolejny tytuł mistrzowski CSKA. O ile rywalizacja w Moskwie miała jednostronny przebieg, bo Armia Czerwona nie pozostawiła rywalowi żadnych złudzeń, o tyle w Bilbao Arena emocji nie brakowało.

Rewelacja rozgrywek zdołała przedłużyć wojnę, ale czwartą bitwę przegrała i odpadła. - Wykonaliśmy świetną robotę w tym sezonie Euroligi - przyznał wprost Katsikaris, z którym nie sposób się nie zgodzić. Zwłaszcza że Bizkaię od drugiego zwycięstwa nad mistrzami Rosji wcale nie dzieliło wiele. - Spudłowaliśmy zbyt wiele rzutów z czystych pozycji i podejmowaliśmy złe decyzje. Zespół pokazał jednak, że walczy do końca. CSKA to wielka drużyna. Mogę tylko podziękować swoim podopiecznym. Teraz musimy się skupić na lidze hiszpańskiej.

Krok w stronę mistrzostwa Euroligi wykonali gracze CSKA, choć bez wątpienia nie było łatwo. Przeciwnik postawił trudne warunki, a "Red Army" musiało się wspiąć na wyżyny, by przechylić szalę na swoją stronę. - Drużyna zagrała zupełnie inaczej, wyciągnęliśmy wnioski z naszych błędów. Zagraliśmy lepiej w obronie i wybieraliśmy dobre akcje w ofensywie. Do tego zagraliśmy jak grupa, a nie indywidualności - przyznał Jonas Kazlauskas, szkoleniowiec odradzającego się hegemona.

Ale i taka cała uwaga koszykarskich kibiców zwrócona była na Halę Pokoju i Przyjaźni w Pireusie. Oczekiwano bowiem na reakcję Montepaschi na drugą porażkę z Olympiakos. Czwarta bitwa zapowiadała się naprawdę emocjonująco, bo mistrzowie Włoch przystąpili do tego meczu z nożem na gardle. Porażka oznaczała dla nich koniec z planami podboju Euroligi. Po raz kolejny.

I tak rzeczywiście się stało. O ile w zeszłorocznej batalii tych zespołów podopieczni  Simone Pianigianiego prezentowali wyraźnie lepszą dyspozycję, o tyle w tym roku to wicemistrzowie Grecji byli stroną dominującą. Właściwie nie licząc przegranego spotkania numer dwa, to nie dali większych szans uczestnikom zeszłorocznego Final Four.

- Olympiakos zagrał lepiej i zasłużył na awans do Final Four. Mają oni utalentowany zespół, z dużą dawką chęci i ambicji. Niestety, mieliśmy bardzo złe wyniki w tej serii i nie udało nam się zareagować po remisie 1-1 - przyznał Shaun Stonerook, który w tym sezonie jest drugoplanowym graczem Montepaschi.

Klub z Toskanii mógł jednak przedłużyć rywalizację. Przez długi czas to właśnie przyjezdni utrzymywali się na prowadzeniu, ale decydujący fragment, nie po raz pierwszy zresztą, należał do Olympiakosu. Zawodnicy Dusana Ivkovicia idealnie przetrwali próbę nerwów i zadali decydujący cios mistrzom Włoch.

- To dla nas ogromny sukces, bo nie było wielu ludzi, którzy wierzyli w nasz zespół. Chciałbym pogratulować wszystkich zaangażowanym - rodzinie Angelopoulos, sztabowi szkoleniowemu, moim kolegom z drużynom, wreszcie fanom, którzy nas popchnęli. Staraliśmy się ciężko przez cały sezon i to się nam opłaciło. To nie jest odpowiedni czas by rozmawiać o przyszłości. Nie chcę prognozować, lecz chcę się cieszyć z tego co osiągnęliśmy i dalej pracować. Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu - powiedział po spotkaniu Vassilis Spanoulis, który wraz z Kylem Hinesem, zdobyli dla greckiego teamu po 19 punktów.

Gescrap Bizkaia Bilbao - CSKA Moskwa 71:73 (15:21, 13:18, 19:17, 24:17)

Gescrap Bizkaia: Aaron Jackson 19, D'Or Fischer 12, Axel Hervelle 10, Kostas Vasiliadis 9, Alex Mumbru 8, Marko Banić 4, Janis Blums 4, Raul Lopez 3, Dimitrios Mavroeidis 2, Josh Fisher 0, Roger Grimau 0.

CSKA: Andrej Kirilenko 23, Nenad Krstić 13, Ramunas Siskauskas 13, Wiktor Chriapa 10, Milos Teodosić 4, Jamont Gordon 3, Sasza Kaun 3, Aleksiej Szwed 2, Andrej Woroncewicz 2.

Stan rywalizacji: 3:1 dla CSKA Moskwa.

Olympiakos Pireus - Montepaschi Siena 76:69 (21:21, 17:18, 16:16, 22:14)

Olympiakos: Kyle Hines 19, Vassilis Spanoulis 19, Acie Law 8, Georgios Printezis 8, Kostas Sloukas 7, Pero Antić 5, Kostas Papanikolaou 4, Evangelos Mantzaris 3, Marko Keselj 3, Lazaros Papadopoulos 0.

Montepaschi: David Andersen 15, Nikos Zisis 15, Igor Rakocević 11, Bo McCalebb 10, Kristof Lavrinović 10, David Moss 5, Shaun Stonerook 3, Marco Carraretto 0, Luca Lechtaler 0, Tomas Ress 0.

Stan rywalizacji:
3:1 dla Olympiakosu Pireus

Komentarze (0)