Dainius Adomaitis: Życie czasami daje szanse, które musisz wykorzystać

Zrewanżowali się koszykarze Trefla Sopot za porażkę w drugiej rundzie w Słupsku. Podopieczni Karlisa Muiznieksa kryzys zanotowali w ostatnich minutach meczu, ale udało im się utrzymać korzystny rezultat. Energa Czarni doznali tym samym czwartej porażki z rzędu. - Życie czasami daje szanse i musisz je wykorzystać - powiedział Dainius Adomaitis.

W derbach Pomorza długo zanosiło się na przekonujące zwycięstwo Trefla, który przez większość meczu dyktował warunki. Sopocian mobilizował fakt, że porażki w nieco wcześniej zakończonym starciu dotychczasowy lider Asseco Prokom Gdynia przegrał we Włocławku z Anwilem i zrodziła się szansa na odzyskanie pierwszego miejsca.

Mimo wszystko doszło do elektryzującej końcówki. Na finiszu żółto-czarni stanęli w ataku, popełnili kilka błędów, które skrzętnie wykorzystywali przyjezdni. Słupszczanie zwietrzyli szansę i niemal dopadli przeciwnika.

- Podobał mi się ten mecz ponieważ walczyliśmy po obu stronach parkietu, aż do końca meczu i jest to bardzo ważne, by pokazać w tym momencie sezonu taką walkę. Kontrolowaliśmy mecz przez większość czasu prowadząc 5-10 punktami, ale Czarni są dobrym zespołem i w ostatnich minutach pokazał swój charakter i to, że walczą do końca. Dlatego do ostatniej sekundy walczyliśmy o zwycięstwo - powiedział po spotkaniu Karlis Muiznieks, trener Trefla.

W ostatniej minucie emocje sięgnęły zenitu. Obie strony grały agresywnie, ale jedno ze starć zakończyło się zejściem do parteru. Bo ani Marcin Stefański, ani też David Weaver nie zamierzali wypuszczać piłki z rąk. Na boisku powstało tak wielkie zamieszanie, że stanowczo interweniować musieli sędziowie. Po tym wydarzeniu Energa Czarni nadal naciskali na gospodarzy, którym uginał się grunt pod nogami.

- To był taki mecz, który mogliśmy wygrać, ale przegraliśmy. Ostatnie trzy minuty były bardzo dobre w naszym wykonaniu. Życie czasami daje szanse i musisz je wykorzystać. Znowu tego nie wykorzystaliśmy przez straty i niecelne osobiste. Zabrakło nam w końcówce zimnej krwi - stwierdził Dainius Adomaitis, szkoleniowiec "Czarnych Panter".

- Nie przegraliśmy meczu w końcówce, przegraliśmy go w pierwszej kwarcie i na początku trzeciej kwarty. W pierwszej części meczu Trefl zabił nas znowu swoją najmocniejszą bronią, zdobywając dziesięć punktów z szybkiego ataku. Kiedy Trefl tak gra, ciężko go zatrzymać - dodał Litwin.

Mimo że już na samym początku sopocianie stracili Johna Turka i Sauliusa Kuzminskasa (obaj szybko notowali przewinienia), to udało im się zablokować dostęp w strefę podkoszową. Weaver i Scott Morrison wypadli na tle przeciwnika przeciętnie. Mało tego, brązowi medaliści przegrali minimalnie walkę o zbiórki.

- To było ciężko zapracowane zwycięstwo przez nas. Popełniliśmy trochę niepotrzebnych strat w końcówce, przez to Czarni zbliżyli się na niebezpieczną odległość, ale udało się do końca dociągnąć to zwycięstwo. Cieszy fakt, że mimo iż Turek i Kuzminskas byli bardzo dużo poza grą, to my wygraliśmy zbiórki - przyznał Łukasz Koszarek, jeden z bohaterów żółto-czarnych. Rozgrywający Trefla zapisał na swoje konto aż 22 punkty, zebrał 7 piłek, miał 6 asyst i wymusił aż 8 przewinień. Lepszym dorobkiem popisał się tylko Filip Dylewicz, autor 25 "oczek".

Przyczyny porażki słupszczan, którzy w końcówce mogli doprowadzić do dogrywki, lecz zmarnowali i rzuty osobiste, i świetne sytuacje, należy upatrywać w słabym przejściu do obrony. Energa Czarni w początkowej fazie zawodów często tracili piłki, co przeważnie kończyło się dla nich utratą punktów.

- To był mecz walki. Nie można grając z Treflem popełnić tylu małych błędów, bo oni to wykorzystują i zdobywają łatwe punkty. Myślę, że gdybyśmy popełni kilka mniej takich małych błędów, możliwe że udałoby nam się wygrać to spotkanie. Jednak zrobiliśmy te błędy, a oni je wykorzystali i zasłużenie wygrali - przyznał Paweł Kikowski.

Źródło artykułu: