Kluczowa strefa - komentarze po meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot

Szkoleniowcy obu drużyn: Krzysztof Szablowski oraz Karlis Muiznieks, a także zawodnicy Lawrence Kinnard i John Turek zjawili się na konferencji prasowej po meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot, wygranym przez gości dzięki kapitalnej postawie w drugiej połowie.

Karlis Muiznieks (trener Trefla Sopot): W pierwszej połowie chciałem by moi koszykarze grali bardzo agresywnie zarówno w ataku, jak i obronie, ale niestety to nie wychodziło. Nie trafiliśmy wielu prostych rzutów, nawet z otwartych pozycji, a na dodatek mieliśmy sporo problemów z koncentracją w ataku. Anwil był bardzo dobrze przygotowany do meczu z nami, oni mają w zespole świetnych zawodników i grało nam się naprawdę ciężko. Po zmianie stron zmieniliśmy nasz system gry w defensywie, przeszliśmy na strefę, co okazało się kluczowe. Z dobrej obrony brały się szybkie kontrataki i lepszy atak pozycyjny, mieliśmy lepszą koncentrację, co przełożyło się na lepszą skuteczność. Dziękuje moim zawodnikom za skuteczną grę i tym większe słowa uznania dla nich, bo mieliśmy bardzo wąską rotację.

Krzysztof Szablowski (trener Anwilu Włocławek): Gratuluje drużynie Trefla, która potrafiła zagrać dwie różne połowy dzięki agresywnej i skutecznej obronie strefowej. Nie będę wypowiadał się na temat pierwszej połowy, a co do drugiej... Sześć punktów mojego zespołu w trzeciej kwarcie napompowało drużynę Trefla, a z nas spuściło powietrze. Wyglądaliśmy, jakbyśmy nie mieli żadnych zagrywek przeciwko strefie, choć mamy takie zagrywki. Mieliśmy problemy przy obronie tzw. side, czy spychania nas do boku. Powiem szczerze, że byliśmy na to przygotowani, dlatego że taki sami system Trefl stosował w pierwszym meczu, ale niestety w ostatniej chwili wypadł nam ze składu Dardan Berisha, którego występ przeciwko strefie mógł okazać się kluczowy. Oni bardzo mocno zagęszczali tę strefę, bowiem do zawodnika korzystającego z picka wychodził nie tylko ten gracz, który zmieniał się na kryciu, ale jeszcze jeden, który był najbliżej. W ten sposób zagęszczali obszar podkoszowy, ryzykując trafienia za trzy. Jednak brak Berishy ograniczył nasze możliwości strzeleckie. Gdyby pierwsze dwa-trzy rzuty wpadły, może byłoby inaczej. A potem niestety był bałagan. My byliśmy w niemocy, a Trefl zaczął grać swoją koszykówkę. Brakowało właśnie kilku rzutów na przełamanie. Próbowaliśmy grać trochę do kosza, ale skuteczność nie była najlepsza. Kluczową sprawą na chwilę obecną jest odbudowanie wiary, że nasz system przeciwko strefie może funkcjonować. Nie wiem, być może zdecydujemy się na jedną-dwie małe zmiany, żeby to wychodziło lepiej.

John Turek (Trefl Sopot): Po pierwsze gratulacje dla Anwilu, który zagrał bardzo dobry mecz. Ten mecz miał diametralnie różne dwie połowy. W pierwszej części spotkania włocławianie grali z wielką agresją, widać, że bardzo mocno zależało im na zwycięstwie i nam przez to grało się zdecydowanie ciężej. Oni bardzo dobrze bronili i nie mieliśmy zbyt wiele miejsca na rzuty z łatwych pozycji, ale po zmianie stron wszystko zmieniło się na naszą korzyść. Dokonaliśmy kilku zmian w naszym systemie gry, przestawiliśmy się na obronę strefową i uniemożliwiliśmy gospodarzom zdobywanie łatwych punktów. Sami natomiast odblokowaliśmy się w ataku i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, który przybliża nas do upragnionego pierwszego miejsca przed play-off.

Lawrence Kinnard (Anwil Włocławek): Zaczęliśmy mecz zbyt wolno, zdecydowanie zbyt wolno i inicjatywę nad wydarzeniami na parkiecie przejęliśmy dopiero pod koniec pierwszej i początku drugiej kwarty. Bardzo mocno zaczęliśmy drugą kwartę, dobrze broniliśmy, a w ataku graliśmy bardzo płynnie. Niestety wszystko co dobre, skończyło się dla nas w trzeciej kwarcie, gdy Trefl stanął obroną strefową, która kompletnie wybiła nas z rytmu. W czwartej kwarcie nie byliśmy już w stanie się podnieść, oni bardzo dobrze bronili i wykorzystywali nasze pomyłki do szybkich kontr.

Źródło artykułu: