Pierwsze fragmenty dla gospodarzy były bardzo pomyślne. Po zagraniach Tomasza Przewrockiego oraz Alexandra Machowskiego prowadzili oni 5:2 i wydawało się, że od tej pory będą kontrolować boiskowe wydarzenia. Sportino jednak na Podkarpacie przyjechało z zamiarem walki o wygraną i chwilę później powróciło do gry. Duża w tym zasługa Tomasza Zabłockiego, który jak za najlepszych lat imponował skutecznością przy rzutach z dystansu. Warto dodać, że jego trafienia pozytywnie podziałały na cały zespół. Podopieczni trenera Krutikowa, mimo naporu przeciwnika od tego momentu poczynali sobie bardzo pewnie, czego efekty gołym okiem można było dostrzec w trakcie drugiej kwarty.
Wtedy to za sprawą Francisa Jonathana Hana inowrocławianie odskoczyli na kilka "oczek", czym wyraźnie zaskoczyli publiczność zgromadzoną w hali przy ulicy Mickiewicza. Gospodarze, fakt faktem momentalnie próbowali zareagować, ale indywidualne starania Michała Musijowskiego były kroplą w morzu potrzeb beniaminka zaplecza ekstraklasy. Tym samym nie dziwiło, że na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy goście wygrywali 38:28, co było wyraźnym znakiem ostrzegawczym dla podopiecznych Macieja Milana.
Jednakże ci ostatni długo nie potrafili nawiązać do swoich najlepszych występów. W ich szeregach szwankował szczególnie brak odpowiedniej organizacji w defensywie, przez co stosujący niezbyt skomplikowane zagrywki taktyczne gracze Sportino mieli ułatwione zadanie. Nadzieję na lepszą przyszłość "Przemyskim Niedźwiadkom" dał dopiero Marek Miszczuk. Doświadczony center, który przygodę z dorosłą koszykówką rozpoczynał w Starcie Lublin, rozegrał fantastyczne zawody w trzeciej kwarcie i można śmiało powiedzieć, że poderwał swój team do walki. Dzięki jego popisom, tuż przed decydującą batalią, Polonia doprowadziła do remisu 59:59 i stało się jasne, iż tego wieczoru jeszcze wszystko jest możliwe.
W czwartej "ćwiartce" obie strony szły łeb w łeb i trudno było przewidzieć, której z nich dane będzie cieszyć się po końcowej syrenie. Pierwotnie bliżsi tego byli przemyślanie, którzy po celnej próbie Huberta Mazura wygrywali 67:62, ale przyjezdni szybko wstali z kolan i chwilę potem znów szczycili się prowadzeniem. Na szczęście dla Polonii w jej szeregach wciąż obecny był Musijowski, który zachował zimną krew i doprowadził do dogrywki.
W niej również wynik był na styku, ale tylko do pewnego momentu. Kluczowym zdarzeniem dla losów rywalizacji był faul osobisty oraz techniczny Hana, po którym wspominany na wstępie Przewrocki trafił cztery rzuty wolne. Jak się okazało, wypracowanej dzięki temu zaliczki jego team nie stracił, dzięki czemu prowadzi w zmaganiach play out 1:0
MKS Budimpex Polonia Przemyśl - POLOmarket Sportino Inowrocław 91:85 po dogr. (19:20, 11:20, 28:19, 18:17, 15:9)
MKS Budimpex Polonia: T. Przewrocki 18, M. Musijowski 18, H. Mazur 18, M. Miszczuk 13, Ł. Bąk 9, A. Mikołajko 8, A. Machowski 4, B. Bal 2, B. Zając 1, G. Płocica 0, P. Pydych 0.
POLOmarket Sportino: T. Zabłocki 26, F. Han 16 (11 as, 8 przechwytów), G. Kukiełka 12, M. Strzelecki 10, D. Cywiński 8, J. Jankowiak 5, D. Adamczewski 5, H. Wierzbicki 3
Decydujący cios w dogrywce - relacja z meczu Polonia Przemyśl - Sportino Inowrocław
Choć przemyska Polonia przez dużą część spotkania zmuszona była gonić rywala, to jednak ostatecznie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Podopieczni Macieja Milana do wygranej potrzebowali jednak dogrywki.
Źródło artykułu: